Świetny, szybki i zacięty mecz oglądali w sobotni wieczór kibice na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. Tylko w pierwszej połowie piłkarze Sevilli i Barcelony stworzyli sobie kilkanaście (!) okazji do zdobycia gola. Gole padły jednak "tylko" dwa. Oba strzelili piłkarze gości. Jako pierwszy do siatki trafił Xavi, który fantastycznie wykonał rzut wolny w 18. minucie. Podkręcona, mocno bita piłka przełamała ręce Andresa Palopa i wpadła do siatki. Siedem minut później było już 2-0 dla Barcy. W roli głównej wystąpił Lionel Messi. Argentyńczyk zawstydził Emira Spahicia - założył mu "siatkę" - wpadł w pole karne i przelobował wychodzącego mu na spotkanie Palopa. Gospodarze nie załamali się, tylko parli do przodu w poszukiwaniu trafienia kontaktowego. Bliski pokonania Victora Valdesa był dwukrotnie Manuel del Moral, ale najpierw przestrzelił,a następnie uderzona przez niego głową piłka odbiła się od słupka. Potem zaatakował Frederick Kanoute, ale najpierw chybił, a później jego strzał obronił Valdes. Tuż przed przerwą stuprocentową okazję na trzeciego gola dla gości zmarnował Cesc Fabregas, który po podaniu Messiego z kilku metrów trafił w nogi Palopa. Druga połowa toczyła się w nieco spokojniejszym tempie, choć okazji na kolejne gole nie brakowało. Tych więcej miała Sevilla, ale Manuel del Moral nie miał swojego dnia i po przerwie zmarnował kolejne dwie sytuacje pod bramką "Blaugrany". Na pocieszenie dla niego warto dodać, że celownika nastawionego nie mieli również Juliee Escude i Frederick Kanoute, którzy także zawodzili w polu karnym rywala. Barcelona groźnie atakować zaczęła dopiero w ostatnich dwudziestu minutach. W 73. sytuację sam na sam z Palopem zmarnował Andres Iniesta, kwadrans później w podobnej okazji chybil Alexis Sanchez, a minutę przed końcem spotkania z rzutu wolnego minimalnie przestrzelił Leo Messi. Sevilla FC - FC Barcelona 0-2 (0-2) - zobacz raport meczowy Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division