"Polska jest zespołem walczącym, drużyną, która potrafi znaleźć swoje miejsce w turnieju. Z meczu na mecz gramy coraz pewniej. W piłce ręcznej poziom jest bardzo wyrównany i trudno przed spotkaniem określić faworyta. Wielu się już pomyliło, a porażka Szwecji z Argentyną jest tego najlepszym przykładem" - powiedział Kraśnicki. Jak dodał, choć Polska nie gra na mistrzostwach w najsilniejszym składzie, to bez Krzysztofa Lijewskiego i Michała Jureckiego jest również bardzo silnym zespołem. "Dla mnie szczególnie pozytywne odczucia wywołuje powrót do kadry i gra Grzegorza Tkaczyka. To bardzo doświadczony zawodnik, który w trudnych momentach na boisku potrafi znaleźć właściwe rozwiązanie. Coraz lepiej w bramce spisuje się Sławek Szmal, którego dzielnie wspiera Piotrek Wyszomirski. Uaktywnili się skrzydłowi. Naszym kłopotem wcześniej było przejście z obrony do szybkiego ataku. Dotychczasowe mecze pokazały jednak, że nie jesteśmy tylko armią zaciężną, ale potrafimy grać również +lekko+. Sądzę, że nasza forma będzie utrzymywać się na wysokim poziomie, a nawet jeszcze wzrośnie" - podkreślił. Polscy piłkarze w dotychczasowych spotkaniach grają jednak nierówno, szczególnie w pierwszej połowie. Zdaniem Kraśnickiego, trudno jest grać na pełnych obrotach przez całe 60 minut. "Gdybyśmy tak grali, to mógłbym powiedzieć, że jesteśmy mistrzami świata. Ale żadna drużyna nie gra na pełnych obrotach przez cały mecz. W piłce ręcznej liczy się przede wszystkim ostatnie 15 minut. Te pierwsze cztery mecze pokazały, że potrafimy grać do końca" - zaznaczył. W czwartek polską reprezentację czeka spotkanie ze Szwecją. Stawką jest nie tylko pierwsze w grupie D. Wynik tego meczu obu drużynom będzie zaliczony w następnej fazie turnieju. Gospodarze we wtorek sensacyjnie ulegli Argentynie 22:27. "Przed mistrzostwami zakładałem, że ze Szwecją możemy przegrać. To bardzo dobra drużyna, z którą toczyliśmy zacięte boje, ale nie zawsze wygrywaliśmy. Przypomnę tylko, że zremisowaliśmy z nimi w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Pekinie we Wrocławiu, przegraliśmy też na ich terenie mecz towarzyski. Dzisiaj jestem przekonany, że Szwedom jutro będzie grało się niezwykle ciężko. Będą pod olbrzymią presją - cały kraj oczekuje, że po porażce z Argentyną dadzą z siebie wszystko i wygrają z Polską" - stwierdził. Szef związku dopiero w sobotę wybiera się do Szwecji, gdzie pozostanie już do końca mistrzostw. "Nie mogłem wyjechać z kraju na ponad dwa tygodnie, bowiem obowiązki zawodowe na to nie pozwalały. Miałem też zaufanie do zespołu, że bez kłopotu wyjdą z grupy" - przyznał z uśmiechem Kraśnicki, który jest też prezesem PKOl. Jego obecność w Szwecji jest związana nie tylko z występami polskiego zespołu. Podczas mundialu działacze ZPRP zaprezentują kandydaturę do organizacji mistrzostw świata w 2015 roku. "Aplikacje do organizacji tego turnieju złożyły cztery kraje, oprócz Polski też Francja, Norwegia i Katar. Wysoko stoją akcje tego ostatniego, nie tylko ze względu na możliwości finansowe, ale również na fakt, że od 2005 roku mundial rozgrywany jest w Europie. Nasze szanse są więc trochę ograniczone. Do tego dochodzą też kwestie finansowe - my nie możemy ustalić zbyt wysokich cen biletów na mecze jak to mogą zrobić w innych krajach, a tylko z biletów narodowe federacje czerpią zyski. Pozostałe wpływy - z tytułu praw medialnych, marketingowych czy sponsorskich wędrują do kasy międzynarodowej federacji. Trzeba być naprawdę bardzo bogatym, żeby zorganizować mundial" - podsumował Kraśnicki.