- Oczywiście, to głupia i przykra historia dla naszego klubu, choćby w kontekście szumu medialnego i w całej Polsce, jaki zaraz się zacznie. Nie mieści mi się w głowie, że nasz piłkarz, doświadczony człowiek i sportowiec poszedł na coś takiego. Na razie jednak wszystko jest zbyt świeże, by jednoznacznie się o tym wypowiadać. Na razie chcemy wszystko sprawdzić na policji. Nie wiem, co zrobić z tym chłopakiem i z całą tą sprawą. Nie chcę, by o Stomilu mówiono, że w tym klubie pracują sami kanciarze. Przecież nie mogę być ojcem i matką wszystkich piłkarzy - wyjaśnił INTERIA.PL prezes Stomilu, Piotr Wieczorek. Sprawa piłkarza Marka K. wypłynęła akurat w momencie, gdy szefowie klubu przygotowują się wraz z nowym inwestorem do zarejestrowania sportowej spółki akcyjnej. - Ta sytuacja na pewno nam nie przeszkodzi i zaraz po nowym roku klub będzie spółką akcyjną. Mysle, że nadejdą dla nas lepsze czasy. Drużyna w końcu jesiennej rundy grała znacznie lepiej, a zimą zostanie wzmocniona - dodał prezes Wieczorek.