Kliknij tutaj, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Wisła - Podbeskidzie Trener Wisły Robert Maaskant zapowiadał, że przybył do Wisły, aby zdobywać trofea, a jednym z nich jest Puchar Polski. Jego piłkarze w pierwszej połowie robili jednak wiele, aby pokrzyżować te plany. Wiślacy grali w ślamazarnym tempie i dali się zdominować bojowej ekipie Roberta Kasperczyka. Podbeskidzie zaczęło bez kompleksów wobec utytułowanego rywala i raz po raz zagrażało bramce Wisły. Goście nie mieli może jakiś stuprocentowych okazji, ale dwa razy Siergiej Parejko musiał wykazać się klasą. W 14. minucie aktywny Sebastian Ziajka strzelił z około 30 metrów i Parejko z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Pięć minut później reprezentant Estonii nie dał się zaskoczyć Robertowi Demjanowi, który z kilku metrów mierzył tuż przy słupku. Poza tym goście dość często wykonywali rzuty rożne, po których kilka razy kotłowało się w polu karnym Wisły. Krakowianie przed przerwą przeprowadzili dwie w miarę udane akcje. Raz, po rozegraniu rzutu rożnego, tuż obok słupka strzelił Patryk Małecki. Potem, po wymianie podań pomiędzy Małeckim i Michaiłem Siwakowem, Andraż Kirm nie sięgnął piłki głową. Zabrakło mu centymetrów. W samej końcówce pierwszej połowy Ziajka dośrodkowywał z lewego skrzydła i... trafił w poprzeczkę. Kto myślał, że wiślacy obudzą się w przerwie, pomylił się. Już pierwsza akcja Podbeskidzia w drugiej połowie mogła dać gościom gola. Dobrze spisał się jednak Parejko, który wygarnął piłkę spod nóg Adama Cieślińskiego. Wisła pierwszą naprawdę dobrą szansę na zdobycie bramki miała w 54. minucie. Po dośrodkowaniu Paljica z kilku metrów główkował Maciej Żurawski, ale nie trafił w bramkę. Gospodarze nieco się ożywili. W 60. minucie wyprowadzili szybką kontrę. Żurawski podał do Kirma, a ten - z kąta - strzelił tuż obok słupka. Za monet Zajac obronił strzał Garguły, który po chwili został zastąpiony przez Maora Meliksona. Trener Maaskant liczył, że ożywi on grę Wisły, ale tak się nie stało. Wprawdzie jeszcze raz bliski zdobycia gola był Radosław Sobolewski, lecz potem już groźniej atakowali goście. W końcówce Cieśliśki dwa razy w jednej akcji ograł Kewa Jaliensa, ale błąd Holendra naprawił Parejko. W 89. minucie nie pomógł już nawet i on. Piotr Malinowski, po znakomitym podaniu Ziajki, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i posłał piłkę do siatki. Sensacja stała się faktem, ale trzeba przyznać, że wygrana Podbeskidzia była jak najbardziej zasłużona. Goście, w przeciwieństwie do zblazowanej Wisły, byli zespołem lepszym, stworzyli więcej okazji i - gdyby nie Parejko - ich wygrana byłaby jeszcze okazalsza. Podbeskidzie, to jedyny pierwszoligowiec w gronie ćwierćfinalistów Pucharu Polski. Drużyna Roberta Kasperczyka bardzo dobrze spisuje się także w rozgrywkach ligowych. Po rundzie jesiennej zajmuje drugie, premiowane awansem do Ekstraklasy miejsce. W przerwie zimowej zespół wzmocniło trzech doświadczonych piłkarzy. Czeski ofensywny pomocnik Frantiszek Metelka , Słowak Matej Nather i skrzydłowy Marek Sokołowski. W poprzedniej rundzie Podbeskidzie wyeliminowało PGE GKS Bełchatów wygrywając na własnym stadionie 2-0. Z kolei Wisła pokonała 1-0 Widzew Łódź. Grzegorz Wojtowicz, Michał Białoński, Kraków 1/4 finału Pucharu Polski: Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-1 (0-0) Bramka: 0-1 Malinowski (89.) Wisła: Parejko - Jaliens, Chavez, Bounoza, Paljić - Siwakow (86. Rios), Sobolewski, Garguła (64. Melikson) - Małecki, Żurawski, Kirm (78. Łobodziński). Podbeskidzie: Zajac - Ceńciała, Dancik, Konieczny, Osiński - Sokołowski (80. Kołodziej), Koman, Rogalski (68. Metelka), Ziajka - Cieśliński, Demjan (66. Malinowski). Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Żółte kartki: Ziajka, Osiński. Czerwona kartka - Ziajka (90. minuta). Widzów: 8 tys. Puchar Polski - wyniki, składy, strzelcy bramek