Dlatego do dotychczasowej nazwy Porsche Open dodano słowo Poznań. Gwiazdą turnieju będzie Argentyńczyk Gaston Gaudio. Zwycięzca wielkoszlemowego French Open sprzed pięciu lat zagra w Poznaniu dzięki "dzikiej karcie". W 2004 roku był na piątym miejscu w rankingu światowym. - Choć w turniejach challengerowych w Poznaniu grały takie sławy jak Jewgienij Kafielnikow, Marat Safin czy Juan Pablo Ferrero, to nigdy nie pojawił się tutaj gracz tak wysoko sklasyfikowany - powiedział dyrektor turnieju Krzysztof Jordan. Argentyńczyk dzisiaj to wielkie nazwisko. Ale też i wielka niewiadoma. Po przerwie w grze dopiero próbuje powrócić do grona najlepszych. Obecnie zajmuje na światowej liście 338. pozycję. Dlatego organizatorzy mogli go zaprosić do Poznania, tak jak to zrobili rok wcześniej z Dominikiem Hrbatym. Gaudio w tegorocznym French Open na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu odpadł w pierwszej rundzie. Przegrał z Czechem Radkiem Stepankiem. - Marzy mi się finał południowoamerykański, Gaudio - Nicolas Massu - powiedział Jordan. Ten drugi to Chilijczyk, mistrz olimpijski z Aten w deblu i w singlu. Pokonał tam samego Rogera Federera po pięciosetowym pojedynku. Na kortach Olimpii na Golęcinie, gdzie Poznań Porsche Open odbędzie się w dniach od 18 do 26 lipca, zagrają dwaj zwycięzcy tej imprezy z lat poprzednich: - Francuz Nicolas Devilder (2008) i Czech Jan Hajek (2006). Wystąpi również dobry peruwiański deblista Luis Horna. Na korcie nie zabraknie też dwóch bardzo lubianych w naszym kraju tenisistów polskiego pochodzenia - Argentyńczyka Juana Pablo Brzezickiego i urodzonego w Warszawie, ale reprezentującego Australię - Petera Luczaka. - W roku ubiegłym turniej w Poznaniu był najsilniej obsadzonym challengerem na świecie. Grało w nim aż ośmiu zawodników z pierwszej setki światowego rankingu. Oczywiście to także kwestia szczęścia. Teraz także mamy wielu dobrych zawodników na liście. Może ich ranking nie jest dzisiaj najwyższy, ale klasa sportowa wielka - przypomniał Krzysztof Jordan. W turnieju głównym na pewno zagra dwóch Polaków - Jerzy Janowicz oraz Marcin Gawron. Obaj dzięki "dzikim kartom". - Janowicz - powiedział obecny podczas konferencji w Poznaniu wiceprezes Polskiego Związku Tenisowego Jacek Muzolf - to obecnie największy talent polskiego tenisa. I prawdopodobnie podpora polskiej reprezentacji daviscupowej na mecz, który odbędzie się jesienią bieżącego roku z Wielką Brytanią w Birmingham. Ostatnia "dzika karta" czeka na najlepszego naszego tenisistę - Łukasza Kubota. Najprawdopodobniej wybierze on jednak w odbywający się w tym terminie deblowy występ z Oliverem Marachem w turnieju w Hamburgu. - Gra tam - zakończył swój wywód Krzysztof Jordan - o jak najwyższą pozycję w światowym rankingu. Sportowo jego wybór jest zrozumiały. Ale będziemy tę kartę trzymać do ostatniej chwili. Jeśli nie zagra Kubot, wówczas otrzyma ją Grzegorz Panfil. Zwycięzca poznańskiego challengera otrzyma prawie 11 tysięcy dolarów oraz 90 punktów w rankingu ATP Tour.