Wśród wielu anonimowych dla polskich kibiców kopaczy znalazła się grupa, których poczynania boiskowe budziły zachwyt i zapewniały najwyższe laury. Okazało się, że "wciąganie" popularne jest w każdym zakątku świata, tak w dalekim Zimbabwe jak i Francji czy Portugalii. Spośród piłkarskich "koksiarzy" można stworzyć drużynę, która z powodzeniem występowałaby w najlepszych ligach świata. Bramkarze: Numerem jeden jest lubujący się w zażywaniu kokainy Kolumbijczyk Rene Higuita. Czy to dzięki niej wprawiał w zachwyt swoim legendarnym "scorpion kick"? Niewiadomo. Jedno jest pewne, że za Higuitą stał cały kartel narkotykowy. Pobyty w więzieniu i dyskwalifikacje skutecznie zasłoniły talent, którym niewątpliwie dysponował. Na miano rezerwowego golkipera zasłużył Mark Bosnich. Australijczyk podobnie jak Higuita miał pociąg do popularnej "koki", co zaważyło na zakończeniu kariery tego świetnie zapowiadającego się bramkarza. Dziś były gracz Manchesteru United próbuje wrócić do sportu w zespole z Sydney. Kadrę uzupełnia Bernard Lama. W 1998 roku wykryto u niego cannabis, czyli nasiona marihuany. Oblane testy antydopingowe skutecznie zakończyły jego karierę reprezentacyjną (na Mundial pojechał Fabien Barthez). Obrońcy: Środek defensywy należy tutaj do Rio Ferdinanda oraz Franka De Boera. Choć w organizmie tego pierwszego nigdy nie wykryto niedozwolonych środków, to zdarzyło mu się nie pojawić na teście antydopingowym. Holender z kolei wspomagał się nandrolonem. W konsekwencji musiał opuścić Barcelonę na rzecz Galatasaray. Podobny do De Boera gust miał Fernando Couto. Były kapitan reprezentacji Portugalii w 2001 roku zawieszony został na cztery miesiące. Swoje za uszami miał krajan Couto - Abel Xavier. W 2005 roku skazano go na 18 miesięcy zawieszenia za zażywanie dianabolu. Koniec końców 36-letniemu dziś obrońcy skrócono wyrok do roku. O grze w piłkę nożną może już zapomnieć Salvador Carmona. Zawodnik, który rozegrał 80 spotkań dla Meksyku został przyłapany na stosowaniu sterydów i dożywotnio zdyskwalifikowany. Uzupełnieniem "koksowej" defensywy mogą być: Mark Iuliano (miłośnik kokainy), Jaap Stam (wykryto u niego nandrolon), Mbulelo Mabizela (lubił sobie zapalić marihuanę) oraz Yamba Asha (wielokrotny reprezentant Angoli oblał testy przed historycznym dla jego ojczyzny Mundialem w 2006 roku). Pomocnicy: Trzon tej formacji tworzy Edgar Davids, który jaskrę próbował leczyć sterydami anabolicznymi oraz nandrolonem. Ze strony FIFY w 2001 roku otrzymał "kilkumiesięczne L4 od futbolu". Jego kolega z czasów gry w Juventusie - Jonathan Bachini za zażywanie kokainy został zdyskwalifikowany dożywotnio. W bardziej wyszukanych środkach lubował się Carlos Gurpegi. Świetnie zapowiadający się Bask wpadł po tym jak w jego krwi wykryto norandrosteron. Na nic zdały się tłumaczenia, że środek ten produkowany jest przez jego organizm i gracz Athletic Bilbao otrzymał karę dwóch lat zawieszenia. Po drugiej stronie Europy, w Moskwie podobne problemy miał Egor Titov. Kapitan reprezentacji Rosji nie ukrywał przyzwyczajenia do bromantanu. Konsekwencją była roczna dyskwalifikacja. Na podwójnym gazie grali także m.in. Daniel Kenedy (zażywanie furosemidu zakończyło jego krótką, błyskotliwą przygodę z futbolem w przeddzień Mistrzostw Świata w 2002 roku), Nuno Assis (nandrolon), Lee Bowyer (swego czasu postawił na palenie marihuany niż poważne traktowanie futbolu) czy też Stan Lazaridis (71 spotkań w reprezentacji Australii przyćmiła roczna dyskwalifikacja za dawkowanie finasterydu). Napastnicy: Dużo większa konkurencja panuje w linii napadu. Do miana tego pierwszego pretenduje niewątpliwie Diego Armando Maradona. O problemach narkotykowych tego fenomenalnego Argentyńczyka krążą już legendy a zawieszony został za efedryny. Naturalnym uzupełnieniem zdaje się być Adrian Mutu. Rumun zapowiadał się na wyjątkowego zawodnika. Niestety w 2004 roku wykryto w jego organizmie ślady kokainy i został zdyskwalifikowany na siedem miesięcy. Wśród "koksiarzy" wielu napastników pochodzi z Czarnego Lądu, jak np. Mohamed Kallon (znany w Europie reprezentant Sierra Leone wspomagał się nandrolonem), Ibrahim Tanko (były gracz Borussi Dortmund zakończył karierę po tym jak wykryto u niego tetrahydrocannabinol), Al-Saadi Qadhafi (Libijczyk trafił do Serie A choć jego umiejętności nie wystarczyłyby nawet na polską III ligę i na nic zdały się zastrzyki z nandrolonem) czy też Henry Antchouet (kapitan reprezentacji Gabonu wpadł za kokainę, choć do dziś twierdzi, że został wrobiony przez prostytutkę w jednym z greckich klubów nocnych). W tym smutnym gronie znalazł się także Polak - Euzebiusz Smolarek, który w 2002 roku był bohaterem niemiłego incydentu. Napastnik naszej reprezentacji został zawieszony na dwa spotkania, kiedy wynik jego testu antydopingowego wyszedł pozytywny. W próbce moczu "Ebiego" wykryto ślady marihuany. Sam zawodnik tłumaczył się, że pochodzą od spożywanych przez niego ciastek, jednak w holenderskich mediach momentalnie otrzymał pseudonim "The Hash-Bomber". Na szczęście dla polskiej piłki, było to zdarzenie, o którym wszyscy szybko zapomnieli i Smolarek mógł dalej kontynuować swoją karierę piłkarską.