"Na końcu biegu Bjoergen popełniła błąd, który ją kosztował złoty medal. Na finiszu przeszła na krok odbicia, który jest ewidentnie wolniejszy od jednokroku, którym jechała Justyna i to przeważyło na korzyść Polki" - powiedział PAP Jarosz. Ważne było też to, że Kowalczyk wbiegła na stadion jako pierwsza: "Trudniej jednak atakować" - dodał. Bardzo go cieszy dobry występ w biegu na 30 km pozostałych Polek (11. Kornelia Marek, 25. Sylwia Jaskowiec, 29. Paulina Maciuszek, którą trenował w przeszłości). "Trzeba jednak pamiętać, że zawodniczki z czołówki Pucharu Świata jeżeli widziały, że nie mają już szans na miejsce w czołówce to nie miały odpowiedniej motywacji do walki. Przecież wyścig na Igrzyskach Olimpijskich nie jest punktowany do klasyfikacji Pucharu Świata i wielkiego znaczenia nie miało dla tych biegaczek czy będą ósme czy 15. Jednak na pewno dla Korneli był to bieg życia" - dodał Jarosz. Jarosz uważa, że mimo sukcesów Kowalczyk trudno będzie sprawić aby narciarstwo biegowe cieszyło się taka popularnością w Polsce jak np. skoki narciarskie dzięki sukcesom Adama Małysza: "Nie będzie tak dopóki biegi narciarskie w ogólnodostępnej telewizji będą się pojawiać tylko z okazji Igrzysk Olimpijskich czy mistrzostw świata". Według niego jest szansa, że Polska doczeka się szybko następczyni Kowalczyk. Podał przykład zawodniczki z klubu gdzie jest trenerem - Witowa Mszana Górna - Patrycji Wąchały. "Na niedawno rozegranych zawodach Olimpiady Młodzieży zdobyła ona złote medale w biegu stylem klasycznym na 5 km i dowolnym na 7,5 km. Równo 10 lat temu - kiedy pomagałem przy trenowaniu Justyny Kowalczyk - ta zdobyła także dwa złote medale na tego typu zawodach. Mam nadzieję, że 17-letnia Wąchała też trafi na swojego Aleksandra Wierietielnego".