Podopieczne trenera Krzysztofa Przybylskiego rozegrały kolejny słaby mecz i ich szanse na awans do finałów ME pozostały czysto iluzoryczne. Jeszcze w pierwszej połowie gra Polek była na tyle dobra, że ożyły nadzieje na korzystny wynik. Co prawda do pierwszego remisu udało im się doprowadzić dopiero w 15. min (7:7) po golu z karnego Karoliny Kudłacz, która w tej części sprawiała mnóstwo kłopotów słowackiej obronie. 24-letnia rozgrywająca HC Lipsk przed przerwą zdobyła sześć ze swoich siedmiu goli, a zdobywała je nie tylko z karnych, lecz także z gry, odważnymi rzutami z dystansu, z biodra. W 23. minucie po kontrze zakończonej udaną akcją Kingi Byzdry Polki po raz pierwszy w tym spotkaniu objęły prowadzenie 12:11. Jeszcze na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy wygrywały 14:13, ale wtedy na ławkę kar powędrowała jedna z nich i drużyna gospodarzy umiejętnie skorzystała z okazji zdobywając trzy bramki z rzędu. Właśnie umiejętność wykorzystywania gry w przewadze była jednym z największych atutów Słowaczek w niedzielnym meczu. W drugiej połowie na boisku panowała ekipa gospodarzy. Wystarczyło trochę lepiej przypilnować Kudłacz i robić mniej prostych błędów by osiągnąć sukces. Im bliżej końca tym gra zespołu gości stawała się coraz bardziej nerwowa i nieporadna. Polki gubiły, bądź traciły w prosty sposób piłkę, oddawały rzuty z nieprzygotowanych sytuacji, były wolniejsze i mniej zwrotne. Bramkarki też nie stanowiły specjalnej zapory. Poprawnie grające Słowaczki stopniowo powiększały przewagę i w 42. min prowadziły już 25:19. W końcówce akcje podopiecznych Przybylskiego stawały się coraz bardziej chaotyczne. Spowodowane pośpiechem i nerwami błędy zaczęły się mnożyć. W dodatku nie było nikogo, kto by uspokoił grę i porwał koleżanki do ostatniego zrywu. Polskie szczypiornistki nie usprawiedliwia fakt, że przystąpiły do spotkania w mocno osłabionym składzie. Na placu zabrakło m.in. kontuzjowanych Iwony Niedźwiedź-Cecotki, Kaji Załęcznej, Agnieszki Wolskiej, czy Małgorzaty Majerek. Styl w jakim przegrały drugi mecz z rzędu w eliminacjach ME (w środę w Lublinie uległy Czarnogórze 21:31) nie napawa optymizmem przed kolejnymi spotkaniami, które zaplanowano na przełom marca i kwietnia przyszłego roku. Aby awansować trzeba będzie zdobyć punkty m.in. w dwumeczu z faworytem grupy Rosją, która od 2001 roku zdobyła trzy złote medale mistrzostw świata (2001, 2005, 2007), srebrny medal olimpijski w Pekinie, a także srebro (2006) i brąz (2008) ME. We wcześniejszym meczu Czarnogóra zremisowała w Podgoricy z aktualnymi mistrzyniami świata, a zarazem srebrnymi medalistkami olimpijskimi z Pekinu - Rosjankami 28:28 (19:16). Polska: Małgorzata Sadowska, Beata Kowalczyk - Karolina Kudłacz 7, Joanna Waga 4, Dorota Małek, Lucyna Wilamowska 4, Kinga Byzdra 4, Joanna Dworaczyk 4, Monika Gunia 4, Monika Stachowska 1, Patrycja Kulwińska, Alina Wojtas. Słowacja: Z. Tothova, Grandtnerova - Hodoskova 1, Halasova 2, Benuskova, Dubajova 5, Stuparicova 4, Pajtasova 4, Sukennikova, Popluharova 1, Jansakova 3, Jakubisova 6, A. Tothova 6. Sędziowali: Dalibor Jurinovic i Marko Mrvica (Chorwacja). Widzów: ok. 500. 1. Czarnogóra 2 1 1 0 3 59:49 2. Rosja 2 1 1 0 3 61:54 3. Słowacja 2 1 0 1 2 58:61 4. Polska 2 0 0 2 0 49:63 w kolejnych rubrykach pozycja, drużyna, mecze, zwycięstwa, remisy, porażki, punkty, gole