- Mała znakomicie zaczęła pojedynek i wygrała dwie partie. Przełomowy był czwarty set, w którym prowadziła 6:4 i wydawało się, że kontroluje sytuację. Niestety, zamiast 3:1 w spotkaniu, zrobiło się 2:2. Żałuję, że w pewnym momencie Li Qian nie wzięła przerwy w grze. W piątym secie doszło do tzw. czasówki. Pawłowicz zwyciężyła 13:11, a w ostatniej odsłonie była już zdecydowanie lepsza - powiedział Nęcek, który specjalnie na występ swej podopiecznej pojechał z Tarnobrzega do Czech. "Czasówki" w ping-pongu mają miejsce w potyczkach z udziałem zawodniczek prezentujących defensywny styl. Długie wymiany piłek sprawiają, że mecze trwają nawet godzinę i dłużej. Po dziesięciu minutach piątego seta konfrontacji Li Qian z Pawłowicz żadna z nich nie miała na koncie dziewięciu punktów, więc sędziowie wprowadzili zgodnie z regulaminem tzw. przyspieszone reguły gry. To oznaczało, że na przykład tenisistka przyjmująca pierwsze podanie po 13 dobrym odbiorze piłki (liczone były zagrania obydwu) zdobywała punkt. Obie "zmuszone" były do częstszego atakowania, a zwłaszcza serwująca. - Li Qian nie miała szczęścia w losowaniu, bo z Wiktorią Pawłowicz rywalizowała już wiele razy, czasem zwyciężała, ale generalnie bilans miała ujemny. Zdecydowanie więcej szans na awans do ósemki miałaby w meczach z każdą inną rywalką w 1/8 finału - dodał szkoleniowiec, który jeszcze w ubiegłym roku prowadził reprezentację Polski (zastąpił go Michał Dziubański). W ME-2009 w Stuttgarcie Li Qian poprowadziła Polki do srebrnego medalu drużynowo. Wygrała dziewięć gier i żadnej nie przegrała. Słabiej spisała się singlu - w 1/16 finału uległa siostrze Wiktorii Pawłowicz, Weronice.