Nasz dorobek mógł być jednak troszkę lepszy gdyby nie.. pech i wpadki. Poniżej przytaczamy najważniejsze z nich pod hasłem "Przeżyjmy to jeszcze raz". * Jacek Proć (łucznictwo) Był krok od awansu, może nawet myślał o medalu podobnie jak zgromadzeni przed telewizorami kibice. Nagle, przy jednym z ostatnich strzałów powiał mocny wiatr, który sprawił, że strzała nawet nie trafiła w tarczę. Polak pojedynek naturalnie przegrał i pożegnał się z igrzyskami. Cóż, biednemu zawsze wiatr w oczy. * Renata Mauer-Różańska (strzelectwo) Po niezakwalifikowaniu się do finału Polka zrzuciła winę na brak koncentracji. Podobno na trybunach zadzwoniła komórka i to panią Renatę zdekoncentrowało. Innym zawodniczkom jednak to nie przeszkadzało... * Robert Krawczyk (judo) Półfinał olimpijski. Polak prowadzi i jest duża szansa na finał, a co za tym idzie pewny medal. Jakiego koloru? Pewnie nad tym samym zastanawiał się nasz judoka, kiedy 3 sekundy przed końcem walki rywal z Ukrainy wykonał rzut na Ippon i wygrał pojedynek. Polak zajął oczywiście 4. miejsce. * Aneta Pastuszka (kajakarstwo) Chyba najbardziej pechowa zawodniczka w polskiej reprezentacji. W pierwszym biegu tuż przed startem wypadła z kajaka do wody. Po drugim jej starcie, w którym wywalczyła awans do półfinału została zdyskwalifikowana. Jej kajak ważył o 15 gramów za mało. Płacz, lament i niedowierzanie. * Andrzej Rżany (boks) W walce o awans do strefy medalowej Rżany walczył z reprezentantem Azerbejdżanu. Pojedynek był wyrównany jednak w końcówce ostatniej rundy rywal zyskał dwupunktową przewagę. W ostatnich sekundach Rżany zamiast odrabiać straty tańczył wokół rywala i po gongu z uniesioną ręką schodził do narożnika. Tam kamery pokazały jak z ust Rżanego wypływa znane słowo na "k". Wszyscy na igrzyskach znali stan punktowy walki, tylko nie Polacy. Rżany będzie miał ładną pamiątkę z tego pojedynku, bo kolega (Andrzej Liczik) zamiast przekazywać informacje o wyniku walki, filmował ją związkową kamerą. Nakręcony materiał z pewnością nadaje się do "Śmiechu warte". * Sylwia Gruchała (floret) To jedna z dwóch medalistek na naszej liście. W półfinałowym pojedynku z Włoszką do przerwy zostało kilka sekund, a Sylwia przegrywała 13:14. (walczy się do 15). Zamiast poczekać na przerwę Polka zaatakowała nadziewając się na kontrę rywalki i walkę oczywiście przegrała. Sylwia stwierdziła później, że nie zrozumiała się z trenerem, który pokazał jej na palcach liczbę minut do przerwy, a ona myślała, że to czas do końca walki. Tym razem skończyło się na brązowym medalu, więc błąd nie okazał się brzemienny w skutkach. * Marcin Czajkowski, Krzysztof Kierkowski (żeglarstwo) Jest! Zwycięstwo w pierwszym wyścigu klasy 49er! Radość, nadzieje na medal i sportową emeryturę. - Halo! Panowie Polacy! - krzyczy sędzia. - A kapoki macie? Nie? No to proszę przyjąć w nagrodę dyskwalifikację. Polacy ukończyli wyścig i położyli kapoki na łódce trenera. Arbiter okazał się strasznym służbistą i postąpił na pewno niezgodnie z duchem sportu. Jego ofiarą padli też Włosi. To zdarzenie podłamało naszą parę, która w końcowej klasyfikacji okazała się lepsza od żeglarzy z Indii, którzy zajęli ostatnie miejsce. * Marcin Horbacz (pięciobój) O Alexis II krążą już legendy i bez wątpienia jest to w tej chwili najbardziej znany koń w Polsce. W naszą pamięć wbił się strajkiem podczas skoków przez przeszkody, kiedy jadący na nim jeździec Marcin Horbacz, zajmował po trzech dyscyplinach 2. pozycję w pięcioboju. "Proszę państwa, koń nie chce skakać" - nie krył zdziwienia komentator TVP. Horbacz zamiast medalu zajął ostatnie miejsce. Szkoda nam Polaka, który ewidentnie nie miał szczęścia i nie może mieć do siebie żadnych pretensji. - Najbardziej żałuje pieniędzy - przyznał szczerze... * Stanisław Gościniak (siatkówka) Trener naszych siatkarzy nie lubi jak biało-czerwonym dobrze idzie. W meczu z Argentyną, kiedy przy stanie 2:0 w setach Świderski i spółka ośmieszali rywali, Gościniak postanowił dokonać zmian, zdejmując z parkietu najlepszych siatkarzy (Gruszka, Stelmach). Obraz gry błyskawicznie uległ zmianie, Argentyńczycy wygrali dwa kolejne sety i wybili nam z głowy zajęcie lepszego miejsca niż czwarte w grupie. Gdybyśmy wygrali 3:0, w 1/4 finału zagralibyśmy z USA, a nie z Brazylią, która została mistrzem olimpijskim. * Czwórka podwójna mężczyzn (wioślarstwo) 0,07 sekundy polska czwórka w składzie Adam Bronikowski, Marek Kolbowicz, Sławomir Kruszkowski, Adam Korol przegrała brązowy medal. Do miejsca na podium zabrakło mniej niż 20 cm. Wszystko dlatego, że nasi wioślarze byli już pewni medalu i około metr przed metą przestali wiosłować. Tymczasem płynąca na pierwszym torze osada Ukrainy, właśnie wtedy mocniej przycisnęła i wyprzedziła biało-czerwonych. "007" to od teraz nie tylko symbol słynnego James'a Bonda. * Paweł Baraszkiewicz (kajakarstwo) Wraz z Danielem Jędraszko mieli walczyć o złoto, a skończyło się na 9. miejscu. Baraszkiewicz szybko wytłumaczył przyczynę porażki. - Wygrywają ci, którzy mają lepsze laboratorium. Chińczycy dopiero w tym roku "wyrośli". Niemców też pół roku nie było widać. Węgrzy w półfinale bardzo się męczyli - stwierdził Baraszkiewicz. * Telewizja Polska S.A. (transmisje) Niby wszystko w porządku. Wiele godzin transmisji, studio w Atenach. A jednak pozostaje niedosyt. Kibice narzekali nie na ilość, ale na jakość. Wszystko jednak przeszłoby bez echa, gdyby nie cenna uwaga Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezydent RP który był gościem studia TVP w stolicy Grecji zwrócił uwagę na ciągłe zmiany programów w trakcie transmisji. - Dlaczego tak skaczecie po tych kanałach? - zapytał prezydent, który jest niewątpliwym znawcą sportu. My także chcielibyśmy się dowiedzieć, czemu nie skopiowano np. pomysłu włoskiej RAI, która swój program drugi zamieniła w trakcie igrzysk na tzw. "kanał olimpijski"?