Cenne zwycięstwo oraz trzy punkty w eliminacjach do mistrzostw świata, znacznie przybliżyły nasz kraj do uczestnictwa w największej piłkarskiej imprezie. Choć trener Engel podczas konferencji prasowej stwierdził, że szanse na grę na boiskach w Japonii i Korei wzrosły zaledwie o jeden procent, to kibice już postanowili rezerwować bilety na mistrzostwa świata. To, co działo się po zwycięskim meczu biało-czerwonych, było jedną z takich chwil, które na długo pozostają w pamięci. Miło było zobaczyć jak piłkarze ładnie dziękują polskim kibicom i oddają im swoje meczowe koszulki. Jak trener Engel podchodzi do polskiego sektora z prezesem PZPN, Michałem Listkiewiczem i rzuca wiązankę kwiatów. Łza się w oku kręciła, kiedy Zbigniew Boniek czule gratulował zwycięstwa wszystkim piłkarzom, a najbardziej uściskał Emmanuela Olisadebe. Te piękne chwile na stadionie Ullevaal, pokazały, że mamy wreszcie reprezentację, w której najważniejszy jest wyznaczony cel - awans do mistrzostw świata. Norwegowie zawiedli. Ich kibice po meczu byli rozżaleni i już stracili wszelką nadzieję na grę w Japonii i Korei. Niektórzy wręcz mówili, że mają już dość piłki nożnej i czekają na nowy sezon skoków narciarskich, który jest ich narodowym sportem. Kiedy pytałem norweskich kibiców, dlaczego tak bardzo spadło zainteresowanie futbolem w ich kraju, najczęściej pojawiała się odpowiedź, że piłka nożna po prostu już się znudziła. W ogólnodostępnej telewizji niemalże codziennie pokazywane są piłkarskie spotkania i zdaniem wielu powoduję to znudzenie. - To zupełnie normalne. Kiedy oglądasz futbol codziennie, to po jakiś czasie musi to się znudzić, albo spowszednieć. Dlatego piłka nożna coraz bardziej mnie nudzi - powiedział jeden z norweskich kibiców. W Polsce telewizja publiczna raczej nie jest w stanie zanudzić kibiców piłką nożną, której na antenie jest bardzo mało. Może to właśnie głód piłki sprawia, że zawsze czekamy na mecz naszej reprezentacji i cieszymy się ze zwycięstw jakie odnoszą "Orły Engela". Miejmy nadzieję, że piłka nożna nigdy nam się nie znudzi. Andrzej Łukaszewicz, Oslo