Sześć tygodni przed rozpoczęciem mistrzostw świata reprezentacja trenuje w Ostrowcu, bo w Warszawie nie ma odpowiedniego basenu. - Kiedy proponujemy, żeby zbudować potężny obiekt będący wizytówką polskiego pływania, to każą nam go okroić, bo nie ma pieniędzy. Jak my go okroimy, to kandydat na prezydenta miasta, który popierał ten projekt, nie zostaje wybrany. Jest nim ktoś inny, kto też obiecuje, że będzie budował taki obiekt. Ale wkrótce okazuje się, że nie wiadomo, czy jest prezydentem, czy nie, więc sprawa stoi. Ciągle się mówi, że coś się będzie robiło, ale nie widać żadnych efektów - nie krył rozgoryczenia Słomiński. - Na ostatnim zebraniu w ministerstwie powiedziałem, że gdyby pan minister wykazał tyle zacięcia do budowy basenu co do walki z PZPN, ten basen już by powstał. Nie ma ani jednej osoby w PKOl, Ministerstwie Sportu czy Urzędzie Miasta, która by się uparła i powiedziała: budujemy. Cały czas są tylko przemowy i obiecanki. Nie chciałbym być złym prorokiem, ale wiele wskazuje na to, że polskie pływanie umrze śmiercią naturalną, a my się basenu nie doczekamy. Otylia, ja, inni pływacy i trenerzy nie wytrzymujemy już długich zgrupowań poza Warszawą. To 280 dni w roku. Nawet marynarze raz na kilka lat robią sobie dłuższą przerwę i odpoczywają - podkreślił trener.