Według autorów, w czołowych ligach europejskich stosunek sumy przeznaczanej na wynagrodzenia do przychodów klubu wynosi około 60 procent. - Taki odsetek jest uważany za bezpieczny dla stabilności ekonomicznej klubów oraz pozwala zbudować silną drużynę - wyjaśnił jeden z autorów raportu Jacek Bochenek. W lidze angielskiej procent ten wynosi 62, we Włoszech - 68, a w Polsce kluby ekstraklasy przeznaczają na płace średnio 72 procent przychodów. - To jedno z niepokojących zjawisk w dość optymistycznej rzeczywistości finansowej polskiego futbolu ligowego - przyznają autorzy raportu. Mniej niż 60 procent przychodów na pensje wydają cztery kluby ekstraklasy - PGE GKS Bełchatów, Korona Kielce, Cracovia i Jagiellonia Białystok. Na poziomie ok. 60 procent przychodów na wynagrodzenia przeznaczają Lech Poznań, Wisła Kraków (po 62) oraz Ruch Chorzów (61). Z kolei Legia Warszawa na płace w 2008 roku wydała 123 procent swoich przychodów. Jeszcze więcej na wynagrodzenia przeznaczyły Widzew Łódź - 145 proc. przychodów oraz Górnik Zabrze - 170 proc. Widzew w 2008 roku spadł z ekstraklasy, a Górnik rozpoczął budowę drużyny, która miała walczyć o najwyższe laury, a spadła do pierwszej ligi. - W przypadku naszych klubów stosunkowo drodzy jak na polskie warunki piłkarze nie poprawiają wyniku sportowego - wyjaśnił jeden z autorów raportu Paweł Pawlik. Łącznie przychody klubów polskiej ekstraklasy wyniosły w ubiegłym roku 65 mln euro. - To 15 razy mniej niż najsłabszej z wielkiej piątki ligi francuskiej - wynika z raportu. W stosunku do poprzednich 12 miesięcy przychody wzrosły o 12 procent, czyli więcej niż w przypadku czołowych lig europejskich, np. w Anglii było to siedem, a we Francji - dwa procent. - Przychody ligi stale rosną, ale są mniejsze niż wynikałoby to siły polskiej gospodarki. Negatywny wpływ mają na to wciąż słaba infrastruktura oraz zamieszanie związane ze skutkami tzw. afery korupcyjnej - dodał Pawlik.