Polski żeński hokej na trawie z roku na rok systematycznie robi postępy, sukcesy odnosi na hali, ale coraz lepsze wyniki osiąga w tej ważniejszej, bo olimpijskiej odmianie na trawiastych boiskach. "Biało-czerwone" po awansie do trzeciej rundy Ligi Światowej mają szansę na udział w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich. W sierpniu natomiast Polki po raz pierwszy w historii wystąpią w mistrzostwach Europy elity. Hokej na trawie to w Polsce dyscyplina wybitnie amatorska. Wśród kobiet o mistrzostwo Polski walczą cztery zespoły. Łatwo policzyć, że opiekujący się od pięciu lat kobiecą reprezentacją Krzysztof Rachwalski przy powołaniach nie ma dużego wyboru. - Gdyby ktoś spojrzał na nasze zaplecze i potencjał, to pewnie nie uwierzyłby, że znaleźliśmy się w gronie 20 zespołów rywalizujących o 12 miejsc na igrzyskach. O przepustki do Rio przyjdzie nam się zmierzyć z krajami, które mają zupełnie inną infrastrukturę, duże większe możliwości. Różnice są tak ogromne, że aż trudno w to uwierzyć - powiedział Rachwalski. Jeszcze kilka lat temu laskarki karierę często kończyły wraz z uzyskaniem dyplomu na uczelni i podjęciem pracy zawodowej. Obecnie najlepsze zawodniczki wyjeżdżają do silnych klubów zagranicznych by tam kontynuować przygodę z hokejem. Marlena Rybacha i Natalia Wiśniewska występują w holenderskim VHM&CC MOP Vaught, Paulina Okaj i Joanna Wieloch w Arminen Wiedeń, a Paulina Polewczak w GTHGC Hamburg. - Kluczowe zawodniczki grają w bardzo dobrych ligach, łącząc to z pracą, a także z występami w reprezentacji. Ważne jest, że one cały czas czują potrzebę gry w drużynie narodowej. Nieobecność tych starszych hokeistek spowodowałaby, że nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym teraz jesteśmy. Każda reprezentacja budowana jest wokół doświadczonych graczy i u nas jest podobny schemat. Udało mi się stworzyć bardzo fajną grupę inteligentnych, ładnych i bardzo ambitnych zawodniczek - podkreślił Rachwalski. Bramkarka Marta Kucharska obecnie kończy studia licencjackie na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. Za kilka miesięcy przed nią pojawi się dylemat, czy kontynuować naukę, czy może spróbować sił za granicą. - Na studiach otrzymujemy stypendia, mamy jakieś środki na życie, ale gdy trzeba iść do pracy pojawia się problem. Bo pracodawcy na liczne wyjazdy, mecze i zgrupowania kadry nie zwalniają tak chętnie. W tej chwili są dwie dziewczyny z szerokiej kadry, które pracują i są jeszcze przy hokeju. Jedna z nich Asia Hawrot nie mogła pojechać z nami do Delhi na Ligę Światową, bo nie została zwolniona z pracy - urlop zostawiła na mistrzostwa Europy - powiedziała zawodniczka Politechniki Poznańskiej. Tydzień temu podczas 2. rundy Ligi Światowej Kucharską wybrano najlepszą bramkarką. Nie ukrywa, że ten tytuł może jej pomóc w znalezieniu zagranicznego klubu. - Najlepszym krajem jest bez wątpienia Holandia, ale również Niemcy. Ale to nie jest tak, że otrzymujemy oferty z zagranicznych klubów. Tu trzeba się samemu postarać, wysyłać pisma, pojechać nawet na testy. Na razie jednak o wyjeździe nie myślę - dodała Kucharska. Jej marzeniem jest występ na igrzyskach w Rio de Janeiro. Polskie hokeistki tylko raz wystąpiły w turnieju olimpijskim - w Moskwie w 1980 roku. Wobec bojkotu igrzysk przez wiele państw, "Biało-czerwone" zagrały bez kwalifikacji i zajęły ostatnią, szóstą lokatę. - Nigdy jeszcze tak blisko nie byłyśmy igrzysk i fajnie byłoby spełnić marzenie. Trzy lata temu byłyśmy na turnieju przedolimpijskim też w Delhi i też rozmawiałyśmy o igrzyskach. Podchodzimy na razie z chłodną głową, bo zdajemy sobie sprawę ile jeszcze czeka nas pracy - przyznała. Rachwalski też nie ukrywa swoich ambicji. - Rio możemy naprawdę sobie wywalczyć, ale wiele różnych czynników będzie miało na to wpływ. W sporcie jednak różne historie widziano. Nasz awans byłby wielkim wydarzeniem nie tylko dla całego środowiska w Polsce, ale także światowego hokeja - podsumował szkoleniowiec.