Wkrótce zakłady bukmacherskie w Internecie mają być nielegalne, a to znaczy że kluby stracą sponsorów. Rząd premiera Donalda Tuska reagując na aferę hazardową wylewa dziecko z kąpielą, bo zrównuje gry hazardowe z zakładami sportowymi. Tymczasem branża bukmacherska jest znana z tego, że inwestuje w sport na całym świecie. W piłkarskiej ekstraklasie umowy z firmami bukmacherskimi mają m.in. dwa czołowe kluby: Lech Poznań (BetClick) i Wisła Kraków (Bet-at-home). Wpływy od tych firm stanowią ok. 7-10 procent budżetu obu klubów. Firma bukmacherska Unibet jest sponsorem tytularnym rozgrywek I ligi. Za dwuletnią umowę zapłaciła 15 mln zł. Kwota ta dzielona jest po równo między wszystkie 18 zespołów. Nawet piłkarska reprezentacja korzysta ze wsparcia bukmacherów otrzymując 2 mln zł rocznie od firmy Expect. Z kolei bwin sponsorowała rozgrywane niedawno w Polsce mistrzostwa Europy w koszykówce. Zlikwidowanie hazardu internetowego nie wydaje się realne. Obostrzenia prawne mogą jedynie spowodować, że zejdzie do "podziemia". W najlepsze będzie funkcjonował nadal, ale budżety klubów czy całych związków sportowych nie będą mogły liczyć na pieniądze od firm bukmacherskich. Jednak zmiany, tak niekorzystne dla klubów, mogą w ogólne nie wejść w życie, bo firmy bukmacherskie mają bardzo poważny argument - nowe prawo, nad którym pracuje rząd, jest niezgodne z prawem europejskim.