- Anderlecht? Nie dostałem sygnału, nie wiem, czy mnie oglądali - rozkładał ręce po derbach Paweł. Możemy go zapewnić, że jednak go oglądali. Byliśmy świadkami, jak na stadionie Cracovii menedżer Radosław Osuch przedstawiał menedżera Belgów drugiemu trenerowi reprezentacji Polski - Adamowi Nawałce. Wysłannicy Anderlechtu nie mogli być zachwyceni tym, co Paweł Brożek pokazał w derbach. - Nie był to wybitny mecz dla mnie. Wiecie, jak Wisła gra po reprezentacji. Nie chodzi o to, że w nogach coś czujemy, tylko wypadamy z rytmu - tłumaczył się naszemu portalowi "Brozio". - Chcieliśmy grać lepiej, ale Cracovia postawiła trudne warunki. Grunt, że mamy trzy punkty, które dają nam przewagę psychiczną nad rywalami. Rok temu po Pawła zgłosił się francuski klub AS Nancy Lorraine. Oferował 1,8 mln euro. Wisła chciała dwa miliony - ani euro mniej. Francuzi nie byli w stanie tyle zapłacić, więc Brożek został nad Wisłą. Choć od blisko dwóch lat "Brozio" zarabia nie mało - około 100 tys. euro rocznie, stara się nosić głowę nisko. Nie lekceważy rywali, nawet tych w porównaniu do niego niemal anonimowych, jak Bartłomiej Dudzic z Cracovii. - Kto strzelił gola w derbach dla Cracovii? Dudzic. Nie zaskoczycie mnie. Interesuje się naszą ligą. Dudzic fajnie się zabrał z piłką i przede wszystkim dobrze uderzył - komplementował młodszego kolegę Paweł. Czy "Brozia" stać na karierę międzynarodową? Zważywszy na jego talent, szybkość, a ostatnio także pracowitość, można wysnuć odpowiedź twierdzącą. Jedyne, co niepokoi w wypadku Pawła, to brak ciągłości treningu przez pojawiające się co jakiś czas drobne kontuzje. Ostatnio "Brozia" gnębi ból pachwin, wywołany powiększeniem węzłów chłonnych. Teraz przed Wisłą i Brożkiem najpoważniejsza próba w tym roku - starcie z Legią. Jak donosi "Przegląd Sportowy" generalny menedżer Anderlechtu Herman van Holsbeeck zjawi się również na tym spotkaniu, by przekonać się na własne oczy ile wart jest Brożek.