Słoweńcy w ubiegłym roku spadli ze światowej elity, ale w tym roku na turnieju, którego są gospodarzem, będą chcieli do niej powrócić. Trenerowi Matjaż Kopitar do Polski przywiózł kilku 20-latków, bo kluby Olimpija Lublana i Acroni Jesenice są w trakcie rywalizacji o mistrzostwo kraju. Z tych klubów do kadry dołączy ośmiu hokeistów. Polacy wystąpili niemal w najsilniejszym składzie. Brakowało tylko obrońcy Mariana Csoricha, który na rozgrzewce został pechowo trafiony krążkiem przez Patryka Noworytę, który musiał wskoczyć do składu na jego miejsce. Trener Wiktor Pysz liczy jeszcze na przyjazd doświadczonego defensora Adama Borzęckiego, ale jego Schwenninger Wild Wings walczą awans do finału w 2. Bundeslidze i jeśli awansują, to o "Borzenie" będziemy mogli zapomnieć. "Biało-czerwoni" na początku meczu zaspali i już podczas pierwszej zmiany stracili gola. W 20. sekundzie strzelił go Żiga Jeglicz, który z bekhendu posłał krążek między parkany Kamila Kosowskiego. Bramkarz JKH Jastrzębie miał później sporo szczęścia, bo po strzałach Jeglicza i Alesza Kranjca w końcówce I tercji w sukurs przychodził mu słupek. Kosowski dostał brawa w 17. min, gdy wygrał pojedynek z Tomażem Razingarem. Naszym rzadko udawało się zagrażać bramce Roberta Kristana. Najlepszą okazję miał kapitan "Orłów" Marcin Kolusz, który w 11. min po podaniu Pawła Droni nie trafił na bramkę. W I tercji Wiktor Pysz musiał dokonać roszady w pierwszym ataku, gdyż kontuzji barku doznał jego środkowy Damian Słaboń. Na jego miejsce z trzeciej formacji został przesunięty Grzegorz Pasiut, a by uzupełnić ten atak z trybun został ściągnięty Dariusz Gruszka. Słoweńcy szybciej jeździli na łyżwach, sprawiali wrażenie lepiej zgranych. Polakom brakowało dokładności w rozegraniu krążka, a i nogi nie niosły tak jeszcze, jak powinny podczas MŚ w Krynicy. Na początku drugiej odsłony wyrównać mógł Mikołaj Łopuski, ale Kristan znakomicie obronił. Później groźnie strzelali w jednej akcji Krzysztof Zapała i Kolusz, ale i oni nie dali rady najlepszemu bramkarzowi Miedwieszczaka Zagrzeb. To się szybko zemściło. Słoweńcy wyprowadzili fantastyczną kontrę trzech na dwóch i tak ją rozegrali, że Rok Ticzar wpakował "gumę" do pustej siatki. W III tercji kontaktowego gola powinien strzelić Jarosław Rzeszutko, lecz po podaniu zza bramki Macieja Urbanowicza nieczysto trafił w krążek. Rzeszutko zrehabilitował się na pięć minut przed końcem, gdy dobił krążek do siatki po strzale Urbanowicza. Pocieszające jest nie tylko to, że na MŚ Dywizji IB (światowa trzecia liga) w Krynicy przeciwnika klasy Słowenii mieć nie będziemy, ale też fakt, że "Biało-czerwoni" są dobrze przygotowani kondycyjnie (przeważali w końcówce), a także dobrze bronią się w osłabieniu. Po meczu powiedzieli: Wiktor Pysz (Polska): - Chciałem podziękować trenerowi Słowenii za to, że nie było gry faul. Grano twardo, ale w ramach przepisów. To był trudny mecz, gdyż byliśmy po pierwszej części zgrupowania, więc jesteśmy podmęczeni. Ale chciałem zobaczyć, jak sobie poradzą z tak silnym rywalem. W naszej grze były momenty słabsze, ale też dobre. Jest nadzieja, że to pójdzie w lepszym kierunku. Damian Słaboń wypadł, nie wiemy co będzie z jego barkiem. Odnowiła mu się kontuzja i nie po faulu, tylko w pojedynku z rywalem. Przy pierwszym golu mieliśmy niefart, sam nie wiem, jakim cudem krążek się wtoczył do bramki. Od początku musieliśmy gonić wynik i z minuty na minutę zbieraliśmy się. Dostrzegam w naszej grze jeszcze dużo problemów. Obrońcy przetrzymują krążek, brakuje szybkiego podania, przez to rywal zdąży zablokować naszych napastników, w efekcie idzie niecelne podanie i musimy się najeździć, narobić niepotrzebnych kilometrów. Widać, że od grudnia nie graliśmy meczów międzypaństwowych, a to inny hokej niż ten ligowy. W takich meczach jak ten, drużyna rośnie. Chcę jeszcze skład wymodelować personalnie. W niedzielnym meczu pierwsza "piątka" dostanie wolne, wprowadzę młodą formację z Damianem Kapicą. Chcę, żeby wszyscy się pokazali. Bronić będzie Odrobny, a na ławce usiądzie Radziszewski, który był dziś na trybunach. Na razie Radziszewski wygląda słabiej fizycznie niż Odrobny i Kosowski, ale decyzji odnośnie tego kto zagra na mistrzostwach, jeszcze nie podjąłem. Obawiam się, że wypadnie nam nie tylko Borzęcki, który jest blisko awansu do finału 2. Bundesligi, ale też Danieluk, którego dopadł i poważnie osłabił wirus. Przez to może się fizycznie nie odbudować na mistrzostwa. Matjaż Kopitar (trener Słowenii): - To dopiero nasz pierwszy mecz po długiej przerwie. Na dodatek nie mam jeszcze pełnego składu. Z większości elementów w naszej grze jestem zadowolony, a nad kilkoma innymi musimy jeszcze pracować. Ten mecz pokazał, że mamy dobrą bazę, w oparciu o którą będziemy budować formę na mistrzostwa świata. Polska - Słowenia 1-2 (0-1, 0-1, 1-0) Bramki: 0-1 Jeglicz (00:20 Ticzar, Gregorc), 0-2 Ticzar (34:56 Sabolicz, Robar), 1-2 Rzeszutko (54:53 Urbanowicz, Pociecha). Polska: Kosowski - Noworyta, Wajda, Sarnik, Słaboń, Laszkiewicz - Gabryś, Dronia, Zapała (2), Kolusz (2), Łopuski - Urbańczyk, Kotlorz, Malasiński, Pasiut, Dziubiński (2) - Pociecha, Rompkowski, Witecki (4), Rzeszutko, Urbanowicz oraz Gruszka. Sędziował: Paweł Meszyński z Warszawy. Kary: 10 oraz 2 min. Widzów: 800. Michał Białoński, Jastrzębie-Zdrój