- Dziwne były te eliminacje. Niby przed ostatnim meczem byliśmy liderem, ale porażka w tym meczu mogła nas wyrzucić z Mistrzostw Europy - mówił po spotkaniu prawy rozgrywający reprezentacji Polski Krzysztof Lijewski. Biało-czerwonym wystarczał w starciu z Portugalią remis, ale o takim rozwiązaniu i nerwach do samej końcówce nikt w drużynie nie myślał. - Wiadomo, że były nerwy, bo mecz o wszystko w swojej hali wywołuje jakiś stres. Ale sygnał w szatni był jasny, a odprawa krótka. Jesteśmy już tyle lat ze sobą, że wiemy o co gramy - powiedział trener Bogdan Wenta. W Portugalii Polacy zremisowali, bo zawiedli w pierwszej połowie. Przegrali ją wyraźnie, dopiero w samej końcówce, po długiej pogoni, zdołali uratować remis. Tym razem podobnych problemów nie było. Pierwsze 10 minut zespół Wenty wygrał 7-1, a aż pięciokrotnie Hugo Figueirę pokonał Tomasz Tłuczyński. Polacy w tym czasie nieźle bronili, ale też i ich rywali popełniali sporo błędów technicznych. To dawało okazję do kontr, kończonych bramkami przez Tłuczyńskiego. Właśnie ten element jest zwykle mocną stroną Portugalczyków, tym razem nasi zawodnicy szybko wracali do obrony. Dopiero w 12. minucie po szybkiej akcji Sławomira Szmala pokonał Carlos Carneiro. Już do końca pierwszej polowy utrzymywała się trzy-, pięciobramkowa przewaga Polaków. Gra nie była najlepsza, błędy popełniali środkowi obrońcy, po 20. minutach, gdy zrobiło się 10-7, Wenta zaczął szukać nowych wariantów gry w ataku. Dużo dało wejście na boisko Michała Jureckiego, który w 24. i 25. minucie dwukrotnie trafił z drugiej linii (a Polacy grali w osłabieniu) i przewaga znów wzrosła do pięciu bramek. W samej końcówce Portugalczycy odrobili część strat, bo Tłuczyński dwukrotnie nie zdążył za Ricardo Moreirę, a świetnymi interwencjami popisał się też w bramce gości Figueira. Warto jednak dodać, że w pierwszej połowie kapitalnie w polskiej bramce spisywał się Sławomir Szmal. W połowie meczu Polacy mieli więc tylko trzy bramki przewagi (14-11), ale nie pozwolili już Portugalczykom zbliżyć się na mniejszy dystans. - Rywale przestali się przedzierać środkiem, szwedzki trener Portugalii narzekał na postawę zawodników z drugiej linii. - Widać, że sporo kosztował ich mecz ze Słowenią. Ale z drugiej strony Polacy ważą o te 10 kg więcej, do tego świetnie blokowali - mówił Mats Olsson. Coraz więcej pożytku przynosiły akcje kończone podaniem do obrotowego Bartosza Jureckiego, rolę lidera drużyny przejął też Grzegorz Tkaczyk. W 50. minucie Polacy uciekli rywalom na sześć bramek, a Portugalczycy zaczęli nawet próbować wariantu z wycofaniem bramkarza i wstawieniem dodatkowego gracza z pola. Nie mogło to przynieść dobrego wyniku, skoro co chwilę łapali kary za faule. Na dodatek świetnie w bramce spisywał się Piotr Wyszomirski, który zastąpił Szmala. Polska wygrała 30-22. - Nie było większego stresu w tym meczu, nawet wtedy gdy rywale odrobili nieco straty. Gramy ze sobą od lat, znamy się jak łyse konie, więc wiemy, jak trzeba zareagować. W efekcie jesteśmy szósty rok z rzędu w wielkim turnieju - podsumował Krzysztof Lijewski. Polska - Portugalia 30-22 (14-11) Polska: Szmal, Wyszomirski - Tłuczyński 8 (3 z rzutów karnych), Tkaczyk 6, M. Jurecki 4, B. Jurecki 3, Tomczak 3 (1), M. Lijewski 2, Kuchczyński 2, Jaszka 1, K. Lijewski, Jurkiewicz 1, Grabarczyk, Chrapkowski 0, Żółtak 0, Janyst 0. Andrzej Grupa, Poznań Zdaniem trenerów: Mats Olsson, trener Portugalii: Gratuluję Bogdanowi i reprezentacji Polski awansu. Dziś Polska była lepszym zespołem przez całe 60 minut. Byliśmy dobrze przygotowani do meczu, nieźle zagraliśmy ze Słowenią, próbowaliśmy wszystkiego. Źle jednak to spotkanie zaczęliśmy, to miało duży wpływ na końcowy wynik. Goniliśmy rywali, ale to nam się nie udało. Jestem jednak zadowolony z postawy zawodników. My dopiero próbujemy stworzyć taki zespół jak Polska, świetną drużynę ze światowej czołówki. Bogdan Wenta, trener Polski: Gratuluje chłopakom i publiczności. Gdy kończyła się rozgrzewka, to baliśmy się, że Arena nie będzie pełna. A jednak była, a to nam bardzo pomogło. My w Portugalii odrobiliśmy straty, a Portugalczycy nie dali rady tego zrobić dzisiaj. Potem dobre interwencje obrony i bramkarza sprawiły, że chłopcy się rozluźnili. Na lotnisku w Wiedniu spotkaliśmy się z Czechami, oni przegrali z Grecją, takie dziwne były te eliminacje. Niemcy do samego końca walczyli z Austriakami, w innych grupach były podobne ciekawe wyniki. Dwa lata temu też podobnie musieliśmy walczyć ze Szwecją, Rumunią i Czarnogórą, choć po porażce z Rumunią ludzie już narzekali. Nie jest łatwo, a dla nas najważniejsze jest to, że zajęliśmy pierwsze miejsce. Cel więc wykonaliśmy. Wynik 2. meczu i końcowa tabela grupy 3.: Słowenia - Ukraina 43-32 (22-16) M Z R P bramki pkt 1. Polska 6 4 1 1 172-147 9 2. Słowenia 6 4 0 2 194-179 8 3. Portugalia 6 2 1 3 164-165 5 4. Ukraina 6 1 0 5 143-182 2