W zajęciach w hali Scandinavium Arena w Goeteborgu wzięło udział szesnastu zawodników. Wszyscy są zdrowi, mają tylko kaca po - co prawda wygranym, ale w marnym stylu - sobotnim meczu z Argentyną. Polacy zamiast przydzielonych 50 minut wykorzystali nieobecność gospodarzy turnieju, którzy zaszyli się gdzieś z dala od wścibskich obserwatorów konkurencyjnych drużyn, trenują i mieszkają poza Goeteborgiem. Wizytę w hali poprzedziła analiza nagrań wideo z poprzednich potyczek biało-czerwonych, wygranych ze Słowacją i Argentyną. Omawiano taktykę na spotkanie z najsłabszą ekipą w grupie - Chile. Sztab trenerski podjął w niedzielę decyzję o odwołaniu spotkania z przedstawicielami mediów, co by wskazywało, że rozmowy z zawodnikami mogły być bardzo poważne. Zwycięstwo 24:23 nad mistrzem Ameryki Południowej było wyjątkowo wymęczone, a styl pozostawiał wiele do życzenia. "Popełniliśmy 21 błędów technicznych, strzeliliśmy 24 gole, to daje nam prawie 50 procent nieskutecznej gry" - zwrócił uwagę zaraz po sobotnim spotkaniu trener Bogdan Wenta. Podkreślił, że to tylko wykaz nieudanych zagrań, do których trzeba doliczyć wiele niewykorzstanych sytuacji pod bramką rywali. Było więc co analizować, a znając porywczy charakter szkoleniowca, jego podopieczni mogli spodziewać się ostrej reprymendy. Wieczorem reprezentanci Polski mieli trochę czasu dla siebie. Poniedziałkowe spotkanie rozpocznie się o godz. 18.15. Tytułu mistrzów świata bronią Francuzi, którzy przed dwoma laty pokonali ówczesnych gospodarzy Chorwatów. Po brąz sięgnęli wtedy podopieczni Bogdana Wenty, którzy w efektowny sposób wygrali z Duńczykami. Z Goeteborga Cezary Osmycki