Zobacz, jak Polonia Bytom radziła sobie w Ekstraklasie - Kliknij! Spadek Polonii wieszczono właściwie odkąd ta wywalczyła awans do Ekstraklasy w sezonie 2007/2008, ale dopiero teraz smutna przepowiednia się spełniła. Jeszcze po rundzie jesiennej wydawało się, że bytomianom uda się uniknąć katastrofy - Polonia co prawda zanotowała ligowy falstart, ale potem podopieczni Jurija Szatałowa zaczęli się rozkręcać. Kiedy wydawało się, że wszystko wraca na właściwe tory, szatnią wstrząsnęła informacja, że Szatałow postanowił rozstać się z klubem. Szkoleniowiec, dzięki któremu Polonia obroniła ligowy byt w sezonie 2009/10, postanowił podjąć się misji niemożliwej - utrzymania Ekstraklasy dla pogrążonej po beznadziejnym początku rozgrywek Cracovii. Kilka miesięcy później miało się okazać, że misja Szatałowa w "Pasach" wcale taka niemożliwa nie była i Cracovia uciekła spod topora, ale kiedy w końcówce października trener pakował walizki, w szatni słychać było szepty zaskoczonych piłkarzy. "Co też ten trener wyprawia? Przecież to my jesteśmy bliżej utrzymania niż Cracovia...". Kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi zazwyczaj o pieniądze. Tych w Bytomiu zawsze brakowało (pamiętacie historię o tym, jak to pod prysznicami brakowało ciepłej wody?), a dla odmiany prezes Cracovii Janusz Filipiak ma całkiem gruby portfel. Trudno zatem mieć do Szatałowa pretensje o to, że zmęczony problemami Polonii zdecydował się na przeprowadzkę. Broń boże nie należy też jej traktować jako ucieczki z tonącego okrętu, bo jeśli w końcówce października na ekstraklasowych wodach tonęła jakaś łajba, to była nią raczej ta z banderą w biało-czerwone pasy. Dobra mina do złej gry Wydawało się, że po Szatałowie w Bytomiu będzie tylko gorzej. Tymczasem prezes Damian Bartyla zrobił kibicom niespodziankę i dogadał się z byłym szkoleniowcem Legii - Janem Urbanem. Stęskniony za zapachem szatni Urban nie przestraszył się niedostatków, na jakie trafił w Polonii i błyskawicznie zaraził trochę przygaszonych piłkarzy wrodzonym optymizmem. W pięciu meczach pod jego wodzą Polonia zdobyła siedem punktów i po rundzie jesiennej zajmowała 13. miejsce w tabeli. Całkiem nieźle, bo wyraźnie nad kreską. A o to wszystkim w Bytomiu chodziło. Na tym dobre informacje się jednak skończyły. Urbanowi entuzjazmu do pracy w spartańskich warunkach starczyło tylko na wspomniane pięć kolejek. Utalentowany szkoleniowiec nie ukrywał zresztą od początku, że do Polonii przybył jedynie ugasić pożar po odejściu Szatałowa, a niekoniecznie wznosić nową budowlę na zgliszczach. - Chociaż w Bytomiu nie brakuje ludzi, którym leży na sercu dobro Polonii, to trudno byłoby mi zbudować tam fundamenty pod mocny klub. Brakuje przede wszystkim pieniędzy, ale także jasnych deklaracji dotyczących przyszłości. To wszystko spowodowało, że zdecydowałem się odejść - powiedział na odchodne Urban. Sama ambicja to za mało Prezes Bartyla starał się nadrabiać miną. "Mamy kandydatów na stanowisko trenera, decyzję ogłosimy lada dzień" - zapowiadał na łamach mediów. Kandydaci owszem byli, ale już nie formatu Urbana czy Szatałowa. Ostatecznie zdecydowano się zatrudnić Roberta Góralczyka, który wcześniej prowadził reprezentację Polski kobiet. Zadanie uratowania Ekstraklasy dla Polonii okazało się jednak trudniejsze, niż Góralczyk mógł sobie wyobrazić. Chociaż pod jego wodzą bytomianie walczyli dzielnie (m.in. remis z Wisłą Kraków, zwycięstwo z Jagiellonią Białystok) to jednak zsuwali się coraz niżej w ligowej stawce, aż wreszcie stało się najgorsze - wylądowali w strefie spadkowej. Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Góralczyk stracił pracę. Zarząd liczył na to, że nowy-stary trener Polonii Dariusz Fornalak natchnie drużynę duchem walki i rzutem na taśmę uratuje ją znad przepaści. Gra szła zresztą nie tylko o utrzymanie, ale także o to, by raz jeszcze pokazać piłkarskiej Polsce, że w Bytomiu może i nie jest bogato, ale za to tamtejszej drużynie woli walki mogliby pozazdrościć nawet ligowi giganci. Niestety, tym razem się nie udało. Polonia przegrała decydujące o utrzymaniu spotkania i w przyszłym sezonie zagra w I. lidze. "Była to piękna przygoda klubu, który pomimo przeciwności, potrafił pokazywać dobry futbol, ogrywając nawet najsilniejszych rywali. Polonia to charakter, to zawsze walka i zaangażowanie. Właśnie tak warto zapamiętać tę drużynę" - napisano kilka dni po spadku bytomian z Ekstraklasy na oficjalnej stronie internetowej klubu. Nic dodać, nic ująć. Czytaj inne teksty Bartka i dyskutuj z nim na blogu - Kliknij! Polonia Bytom w sezonie 2010/2011 Czy osiągnęła wynik na miarę oczekiwań? Nie, chciała utrzymać się w Ekstraklasie. Najlepszy piłkarz: Błażej Telichowski - kapitan i najlepszy obrońca Polonii. Dobrą grą zwrócił na siebie uwagę Zagłębia Lubin i w przyszłym sezonie znowu zagra u trenera Urbana. Największa niespodzianka: Łukasz Tymiński - 20-letni pomocnik w kilku meczach pokazał duże umiejętności i w rundzie wiosennej miał pewne miejsce w drugiej linii Polonii. Największe rozczarowanie: Grzegorz Podstawek - na boisku walczył jak zawsze za dwóch. Jeden gol w całym sezonie to jednak stanowczo za mało. Czołowi strzelcy: Dariusz Jarecki (5 bramek), Mariusz Ujek i Marcin Radzewicz (po 3 bramki) Trener: Trudno powiedzieć, co będzie dalej z Dariuszem Fornalakiem. Chociaż misja uratowania Ekstraklasy dla Polonii nie powiodła się temu szkoleniowcowi, to zwalnianie go w tym momencie nie ma sensu, bo żaden trener nie zagwarantuje, że Polonia szybko wróci do najwyższej klasy rozgrywkowej. Fornalak jest mocno związany z klubem. Zasługuje na szansę. Co zrobić, aby w przyszłym sezonie było lepiej? Przede wszystkim systematycznie pracować nad spłatą zadłużenia i pozyskiwaniem sponsorów. Dopiero kiedy uda się wyprostować klubowe finanse można będzie realnie myśleć o powrocie do Ekstraklasy. Czytaj także o innych klubach Ekstraklasy! Cracovia: Podsumowanie sezonu 2010/2011 - Kliknij! Polonia Warszawa: Podsumowanie sezonu 2010/2011 - Kliknij! Wkrótce kolejne podsumowania!