Finałową rundę Frisch zakończył z 68 uderzeniami, co dało łączny wynik -9. Taki sam rezultat osiągnął jego rodak Anton Kirstein. Trzykrotna dogrywka na 18. dołku również nie przyniosła rozstrzygnięcia. Dopiero przejście na 17. wyłoniło triumfatora Lotos Polish Open Zaczęło się jednak od tego, że niemiecki sędzia potrącił Fritscha meleksem przed wejściem na tee (część startowa dołka). To zdarzenie nie wyprowadziło jednak z równowagi zawodnika, który pierwszym uderzeniem posłał piłkę pod samą flagę, a następnym z dwóch metrów umieścił ją w dołku. Kirstein wykonał dwa uderzenia więcej. A wszystko pod okiem dziewięciu kamer telewizyjnych i licznie zgromadzonej publiczności. - Tak długa dogrywka nie zdarza się często. Jej początek był dla mnie nieco nerwowy, bo wszystko mogło się wydarzyć. Dobrze zacząłem i starałem się utrzymać taką grę do końca. Udało się, odniosłem trzecie zwycięstwo w zawodach Pro Golf Tour w tym roku, a w sumie ósme w sezonie - powiedział 27-letni Fritsch. W jego ocenie turniej był "niesamowity", a on sam czuł się jak na imprezie wyższej rangi. - To było jak European Tour. Media, aparaty, kamery śledzące nasz każdy ruch, tłum widzów. Pole znakomite, dokładnie takie, jakie lubię. Byłem wcześniej na dwóch turniejach w Polsce i potwierdzam, że przyjadę we wrześniu, na finał ligi PGT do Wrocławia - zaznaczył Fritsch, który startował już m.in. w Challenge Tour (dwa razy był drugi), dwa lata grał też w European Tour (najwyżej był ósmy). Absolwent zarządzania sportem dodał, że jego wielkim marzeniem jest zwycięstwo w British Open. Za największy dotychczas sukces uważa triumf w mistrzostwach Bawarii juniorów, kiedy jako 14-latek pokonał starszych kolegów. Kirstein, który do przedostatniego uderzenia był liderem zawodów na Sand Valley, musiał zadowolić się drugą pozycją. Nie wyglądał jednak na zawiedzionego, gdyż do Pasłęka przyjechał jednym samochodem z... Fritschem. - Muszę być zadowolony, bo wracamy razem do Frankfurtu. Ponadto w najbliższych dniach mamy w planach trzy turnieje. Gdybym żałował koledze medalu i czeku na pięć tysięcy euro, to mógłby mnie do auta nie wpuścić - dodał z uśmiechem na twarzy. Spośród trzech Polaków, którzy rywalizowali w finałowej rundzie, Meronk miał najlepszy wynik (+1), a na 18. pozycji został sklasyfikowany ex aequo z czterema innymi zawodnikami. Na 23. miejscu zawody zakończył Mateusz Gradecki (Toya G&CC Wrocław) wynikiem +2, a na 41. mieszkający w USA Tomas Bosco-Ćwiok (+10). - Dzięki "dzikim kartom" kadra miała okazję powalczyć w międzynarodowym gronie i tym samym zbierać cenne doświadczenie. Turniej, który stał na wysokim poziomie sportowym i organizacyjnym, był również dobrą lekcją dla naszych sędziów. A wszyscy mieliśmy okazję pokazać gościom, że w kraju mamy doskonałe pola - powiedział prezes Polskiego Związku Golfa Marek Michałowski. Jak podkreślił prezes PGA Polska Jarosław Sroka, organizacja zawodów przerosła najśmielsze oczekiwania, a za ważny uznał fakt, że zadowoleni byli zawodnicy, którzy "będą naszymi ambasadorami w świecie". Końcowa klasyfikacja Lotos Polish Open 2013, Pasłęk, Sand Valley Golf & Country Club: 1. Florian Fritsch (Niemcy) -9 (69, 70, 68) dogrywka -1 (4,4,4,2) 2. Anton Kirstein (Niemcy) -9 (67, 68) dogrywka +1 (4,4,4,4) 3. Menno van Dijk (Holandia) -8 (68, 71, 69) ... 18. Adrian Meronk +1 (74, 69, 74) 23. Mateusz Gradecki +2 (74, 70, 74) 41. Tomas Bosco-Ćwiok +10 (72, 76, 78)