Ogromne napięcia wokół udziału rosyjskich i białoruskich sportowców w najbliższych igrzyskach olimpijskich 2024. Międzynarodowy Komitet Olimpijski chce, dopuścić ich do startu. Reprezentanci wielu krajów, w tym Polski, w obliczu trwającej na terytorium Ukrainy wojny nie wyobrażają sobie rywalizacji jak gdyby nigdy nic z Rosjanami i Białorusinami. To pełne sprzeciwu stanowisko poparła m.in. Anne Hidalgo, mer Paryża. Właśnie w tym mieście zorganizowane zostaną zawody. Polski minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk deklaruje, że w razie czego nasz kraj musi być gotowy do podjęcia decyzji o bojkocie igrzysk. "Musimy postawić sprawę na ostrzu noża" - zadeklarował w RMF FM. Zaproponował rozwiązanie zakładające powołanie "reprezentacji uchodźców", w której znaleźliby się rosyjscy i białoruscy kadrowicze, którzy potępiają reżim Władimira Putina. Jego słowa doczekały się odpowiedzi z Moskwy. "Składając taką propozycję, polski minister upokorzył siebie, a nie tych, do których ją kierował - powiedział Oleg Maticyn, minister sportu Rosji, w rozmowie z agencją TASS. Dodał, że Bortniczuk wykazał się "brakiem kultury". Zresztą o Bortniczuku i Polsce, w kontekście afery z igrzyskami, głośno jest na całym świecie. Temat na tapet biorą m.in. Norwegowie. Thomas Bach, przewodniczący MKOl o bojkocie igrzysk: „To nie rządy decydują” Polska doprowadzi Putina do szaleństwa? W Norwegii zachwyceni planem przedstawionym przez ministra Bortniczuka "Jak rozwścieczyć Putina. Oto doskonały polski plan, który w mądry sposób przeciwstawi się jego agresji" - rozpoczyna swój artykuł dziennikarz portalu "Dagbladet", Esten O. Saether. Opisuje brutalną wojnę prowadzoną przez Rosję i żenujące próby Thomasa Bacha przywrócenia rosyjskich i białoruskich sportowców na arenę międzynarodową. Zaznacza, że punktem zwrotnym jest zmiana zdania Anne Hidalgo. Mer Paryża początkowo chciała otworzyć miasto dla Rosjan i Białorusinów. Później przyszło otrzeźwienie. Rozwiązaniem miałoby być właśnie wdrożenie propozycji z Warszawy. "W ostatnich tygodniach Polska pracowała na rzecz zgromadzenia jak największej liczby krajów, aby zbojkotować igrzyska, które otwierają się przed sportowymi bohaterami Putina. Teraz Polacy uruchamiają nową szansę w planie, który odróżnia rosyjską radość sportową od barbarzyństwa Putina" - czytamy w "Dagbladet". Przypomniano, że wcześniej takie wyjście z sytuacji zdało egzamin. Wszak w Tokio w 2021 roku i w Rio de Janeiro w 2016 roku drużyna uchodźców już występowała. To pozwoliło na udział w rywalizacji reprezentantom Sudanu Południowego, Syrii, Etiopii i Demokratycznej Republiki Konga. "Bycie uchodźcą nie znaczy, że nie możemy mieć marzeń. Czasem, gdy znajdujesz się w trudnej sytuacji, nie masz wielu opcji. Musisz brać to, co masz" - komentowała sytuację Yusra Mardini, pływaczka, której dom znajdujący się w Damaszku został zbombardowany, a ona oraz jej siostra uciekły do Libanu, a dalej do Turcji. W norweskiej publikacji wypunktowano plusy "polskiego planu". Ma on nie tylko pomóc w okazaniu wsparcia Ukrainie, ale też ukrócić zapędy Putina do wykorzystywania sportowców do celów propagandowych. "Jest to rozwiązanie, które zarówno przeciwdziała długotrwałemu, systematycznemu nadużywaniu przez Putina czołowych rosyjskich sportowców, jak i jednocześnie zapewnia możliwość rywalizowania tym Rosjanom, którzy chcą pojechać na igrzyska w celach sportowych. A potem [takie działanie] rozwścieczy Władimira Putina" - podsumowano. Poruszające wideo ukraińskiego MON! To bezkompromisowa odpowiedź dla MKOl