Od igrzysk w Atlancie w 1996 roku polscy żeglarze w każdych olimpijskich regatach walczyli o medale - przeważnie udawało się coś zdobyć, trzykrotnie musiały wystarczyć czwarte pozycje. Po wielkich zmianach w programie tej dyscypliny, w przyszłym roku pojawią się nowe klasy, Biało-Czerwoni stracili kilka atutów, choćby w rywalizacji deskarzy czy kobiecej 470. To w niej Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar-Hill zdobyły srebro. Dwie polskie załogi biją się o jeden paszport. Stawka jest ogromna Szansą dla Polaków na pewno będzie klasa 49er, w której nasi żeglarze już 2,5 roku temu byli w wyścigu finałowym. Wtedy Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński zakończyli zmagania na dziewiątej pozycji, ale potrafili wygrać dwa wyścigi. Teraz Przybytek ma już innego załoganta - Jacka Piaseckiego, wspólnie zajęli w sierpniu siódme miejsce w mistrzostwach świata w Hadze. Zapewnili w ten sposób miejsce Polsce w olimpijskich regatach, które na przełomie lipca i sierpnia odbędą się na akwenie w Marsylii, ale nie sobie. Tu trwa bowiem wewnętrzna rywalizacja, bo wielki apetyt ma też gdańsko-poznański duet Dominik Buksak/Szymon Wierzbicki. To wicemistrzowie Europy z 2018 roku, zarazem dziesiąta osada ostatnich mistrzostw świata. Po zakończonych dziś regatach w Portugalii to oni mogą być jednak bardziej zadowoleni. Polacy mogli powalczyć o złoto. Sędziowie... szukali wiatru - i go nie znaleźli W Vilamourze odbyły się mistrzostwa kontynentu w klasach 49er, kobiecej 49erFX oraz na katamaranach (Nacra 17). Wydawać by się mogło, że na początku listopada może być tam problem z pogodą, ale nie z... wiatrem. A tymczasem to okazało się największą przeszkodą. Przez cały czas wiało bardzo słabo, na granicy możliwości rozgrywania wyścigów. A gdy już powiało, to chaotycznie - czyniło to wielkie kłopoty żeglarzom, którzy musieli "szukać" mocniejszych podmuchów. W tych warunkach Buksak i Wierzbicki radzili sobie znakomicie. Nie udało się rozegrać wszystkich wyścigów, na poniedziałek przesunięto rywalizację finałową - liczoną podwójnie. Polacy tracili zaledwie 0,4 pkt do Francuzów: Lucasa Ruala i Émile'a Amorosa, także olimpijczyków z Tokio. Przybytek i Piasecki szans na medal już nie mieli, zajmowali dopiero 20. miejsce. I jak na złość, akurat dziś nie wiało w ogóle - sędziowie anulowali wyścig medalowy i zaliczyli wyniki po 12. rywalizacjach. Mistrzostwa Europy jak mistrzostwa świata. Tym cenniejszy jest medal Polaków Trzecie miejsce w Vilamourze wywalczyli Nowozelandczycy, ale ich wyniki, podobnie jak np. Amerykanów, Australijczyków, Tajów czy Brazylijczyków, nie liczono do klasyfikacji mistrzostw kontynentu. Brąz przypadł więc Austriakom: Benjaminowi Bildsteinowi oraz Davidowi Husslowi. Medaliście sierpniowych mistrzostw świata tym razem znaleźli się poza podium: złoci w Hadze Holendrzy Bart Lambriex i Floris Van Den Werken zajęli piąte miejsce, srebrni wtedy Szwajcarzy Sebastien Schneiter i Arno De Planta byli dziesiąci, a brązowych w Holandii Hiszpanie Diego Botin oraz Florian Trittel sklasyfikowano na 13. pozycji. - Jesteśmy szczęśliwi, a było tak blisko do Francuzów. Regaty były obsadzone praktycznie tak samo jak mistrzostwa świata - mówił Dominik Buksak. - To dla nas ważny wynik w perspektywie kwalifikacji do igrzysk, ale i zwieńczenie udanego sezonu. Mieliśmy kiedyś wiele problemów w słabym wietrze, a tu cały czas słabo wiało, a uniknęliśmy większych wpadek - dodał Szymon Wierzbicki. Polki niedaleko podium. Niestety, do igrzysk wciąż mają daleką drogę W kobiecej klasie 49erFX Aleksandra Melzacka i Sandra Jankowiak zajęły piąte miejsce, z niewielką stratą do czwartych Niemek, które kapitalnie finiszowały i wygrały trzy ostatnie wyścigi. Mistrzyniami Europy zostały Norweżki: Helene Næss i Marie Ronningen. Polki nie mają jeszcze nominacji olimpijskiej dla kraju - powalczą o nią w kwietniu przyszłego roku w Hyeres. W Vialomourze do wzięcia było tylko jedno miejsce do olimpijskich regat - najwyżej sklasyfikowaną załogą, która jeszcze nie miała przepustki, były Włoszki: Jana Germani i Giorgia Bertuzzi. Z Polkami wygrały dość wyraźnie, zdobyły srebrny medal.