Podróż samolotem z Polski na południe Portugalii jest nieco kłopotliwa, bowiem wymaga jednej, a czasem nawet dwóch przesiadek. Samochodem lub pociągiem trzeba jechać dwa, a nawet trzy dni. To opcja tylko dla niesamowicie wytrwałych. Wszelkie trudności rekompensują jednak przepiękne widoki z każdego miejsca na 200-kilometrowym wybrzeżu Atlantyku. Początek lutego w Polsce to okres zazwyczaj srogiej, śnieżnej zimy, natomiast w Quinta do Lago wiosna w pełni. Słońce coraz mocniej przebija się przez chmury, a temperatura w południe dochodzi do 15 stopni Celsjusza. Znacznie chłodniej jest nocą i rankiem. Polscy piłkarze przylecieli z Warszawy via Berlin do Faro, skąd autokarem w kwadrans pokonali drogę do pięciogwiazdkowego hotelu o nazwie... Quinta do Lago. Za oknami urokliwe drzewa piniowe i z... wiszącymi pomarańczami. O żadnym śniegu nie ma mowy, ewentualnie może spaść deszcz i trochę uprzykrzyć życie podopiecznym selekcjonera Franciszka Smudy. Domy bardzo podobne, otynkowane na biało, z czerwoną lub brązowo-miodową dachówką. I obowiązkowo zawieszone nad oknami klimatyzatory - latem dają ukojenie w upały, w porze zimowej - ogrzewają pomieszczenia. Na wielu posesjach wypożyczalnie samochodów. Bo praktycznie tylko w ten sposób można poruszać się po okolicy, trudno trafić na taksówkę, zaś komunikacja miejska jest dość słabo rozwinięta. Jednak chyba nie ma dla niej specjalnego miejsca bytu, bowiem od kwietnia Algarve (m.in. Albufeira i Vilamoura) masowo jest odwiedzane przez bogatych turystów, często zapalonych golfistów, z Niemiec, Wielkiej Brytanii, czy Skandynawii. Oni autobusami nie zwykli się przemieszczać... Na początku lutego Quinta do Lago jawi się jako bardzo cicha i spokojna miejscowość. Część hoteli jest modernizowana (stąd Polacy nie wynajęli tego samego, co przed dwoma laty, za kadencji Holendra Leo Beenhakkera), inne funkcjonują normalnie, ceny mają znacznie niższe niż w lipcu i sierpniu, lecz gości niewielu. Wyzwaniem jest znalezienie w promieniu kilku kilometrów sklepów spożywczych i stacji benzynowych. Dopiero po godz. 18.00 (w Polsce jest już 19.00) robi się ciemno, ale życie na ulicach zamiera dużo wcześniej. Czasem można spotkać przypadkowego przechodnia, jakiegoś rowerzystę. Co innego, gdy na kalendarzu będzie już kwiecień, maj. Reprezentanci Polski w środę trenowali w Quinta, tak będzie w następne dni, z tym że jedne zajęcia planowane są w pobliskiej Quarteirze. Autokarem to zaledwie 10-20 minut jazdy po równych drogach, na których w wielu momentach obowiązuje całkowity zakaz wyprzedzania (na środku poustawiane są specjalne zapory), oraz malowniczych rondach. Oprócz futbolu i golfa, w okolicy gra się w tenisa, często do późnych godzin. Co więcej, w Vale do Lobo organizowany jest turniej, w którym w przeszłości rywalizowały takie sławy, jak Bjoern Borg, John McEnroe, Mats Wilander, Stefan Edberg, Jim Courier i wielu, wielu innych. Drużyna Smudy będzie rywalizowała w krajowym składzie z Mołdawią (6 lutego w Vila Real de Santo Antonio na granicy z Hiszpanią) i Norwegią (9.2. na Estadio Aalgarve w Faro, a dokładnie położonym między tym miastem i Loule).