Tutaj relacjonowaliśmy walkę Adamek - Kliczko na żywo 40 tysięcy kibiców zgromadzonych na Stadionie Miejskim we Wrocławiu wiwatowało! Przez siedem rund Witalij Kliczko okładał z całych sił Tomasza Adamka, aż nagle sam padł, jak rażony piorunem! "Doktor Żelazna Pięść" nie został wyprowadzony z równowagi przez cios Polaka, bo akurat w tym momencie Tomasz Adamek nawet nie zdążył go wyprowadzić. Sam Ukrainiec, próbując dopaść rywala w narożniku, skrzyżował nieszczęśliwie nogi w ten sposób, że runął na ziemię. - Ten upadek nie był efektem zadanego ciosu. Po prostu nadepnąłem na stopę Tomasza i przez to straciłem równowagę - wyjaśnił Witalij Kliczko. Sędzia ringowy rozłożył jednak ręce pokazując, że ten upadek nie będzie punktowany, bo nie jest efektem ciosu. To był przypadek z gatunku "małe, a cieszy". Poza nim, Ukraiński pięściarz pokazał, że jest lepszy pod każdym aspektem. - Lewa ręka u Kliczki równie sprawna, jak u neurochirurga - trafnie skomentował dla nas Kamil Wolnicki z "Przeglądu Sportowego". To prawda, dzięki niej Kliczko "prostował", trzymał na dystans próbującego doskoczyć Tomasza. "Góralowi" należą się słowa uznania, że po żadnym z potężnych ciosów, jakich zainkasował mnóstwo nie upadł! Potwierdził wielki charakter i serce do walki! Od strony artystycznej gala we Wrocławiu była świetnym widowiskiem. Oprawa świetlna, muzyczna, realizacja spektaklu były na najwyższym poziomie i przykryły niedociągnięcia związane z infrastrukturą, z trwającą budową na stadionie. Michał Białoński, Wrocław