Położona w pobliżu Pireusu dzielnica Falliro od niedzielnego poranka była najbardziej polskim miejscem w stolicy Grecji. Z zatrzymującego się na pobliskiej stacji metra co chwila wysiadali polscy fani. Ubrani w biało-czerwone stroje, z pomalowanymi twarzami, z flagami, szalikami, trąbkami i innymi atrybutami kibiców sportu. Mogący pomieścić 14 tysięcy ludzi nowoczesny i przestronny obiekt, w którym odbędą się wszystkie mecze turniejów siatkarskich kobiet i mężczyzn, podczas meczu Polski z Serbią i Czarnogórą zapełnił się w niewielkim stopniu, ale na trybunach obecni byli niemal wyłącznie kibice zespołu Stanisława Gościniaka. Przed rozpoczęciem gry fani, m.in. z Otmuchowa, Przemyśla, Międzyrzecza, Białegostoku, Konina, Górzna i Olsztyna zgotowali polskiemu zespołowi owacyjne powitanie, a od pierwszych sekund meczu głośno zagrzewali go do boju. Zdziwienie nie tylko kibiców, ale i dziennikarzy wzbudził fakt, że przed spotkaniem nie odegrano hymnów narodowych. Z niemal tysiącem polskich gardeł próbowało rywalizować 20 kibiców Serbii i Czarnogóry, ale w tym pojedynku z góry byli skazani na porażkę. Entuzjazm i wiara polskich kibiców nie zmalały po początkowych niepowodzeniach, a w połowie pierwszego seta w euforię wprawił ich Sebastian Świderski, który kilkoma udanymi serwisami sprawił, że "biało-czerwoni" odrobili kilka punktów straty i objęli prowadzenia 17:15. Kolejny wybuch radości miał miejsce kilka minut później, kiedy po ataku Dawida Murka piłka odbijając się od rąk rywali wyszła w aut. 25:21 dla Polski w pierwszym secie. Doping polskich kibiców rósł z minuty na minutę, a do ich postawy dostroili się siatkarze, którzy w pierwszych fragmentach drugiej partii zdemolowali mistrzów olimpijskich z Sydney. Na pierwszą przerwę techniczną drużyny zeszły przy stanie 8:2 dla Polski, a zagubieni podopieczni trenera Ljubomira Travicy oddali bez walki także trzy kolejne punkty. W drugim secie trybuny nieco zmieniły swoją barwę - były już biało-czerwono-pomarańczowe, bo do hali zaczęli przybywać kibice reprezentacji Holandii na spotkanie swoich ulubieńców z Rosją. Tymczasem na parkiecie trwała dobra passa niemal bezbłędnego Sebastiana Świderskiego i jego kolegów. Przy stanie 24:17 wszystkie polskie flagi powędrowały do góry i zaczęło się skandowanie "ostatni, ostatni, ostatni". Arkadiusz Gołaś zatroszczył się o to, by kibice zachowali nieco sił na następnego seta i już w następnej akcji zakończył seta. 25:17 dla Polski. Radość na trybunach, uśmiechy na twarzach polskich graczy, zniechęcenie rywali i lekkie zdziwienie wysłanników innych drużyn, którzy ze specjalnej loży filmowali mecz przyszłych rywali - to obraz Paece and Friendship Stadium w Atenach po niespełna godzinie rywalizacji drużyn Polski oraz Serbii i Czarnogóry. Pierwsze fragmenty gry w trzeciej partii wskazywały na szybkie zakończenie spotkania. Zespół z Bałkanów odrobił jednak straty i doprowadził do remisu 9:9 Po raz kolejny okazało się wówczas, że kibice mogą spełnić rolę siódmego zawodnika na siatkarskim boisku - podtrzymali na duchu po nieudanych akcjach, zapewnili o swoim oddaniu, gwizdami zdeprymowali przeciwników i na placu gry znowu zaczęli dominować "biało-czerwoni". Od stanu 20:16 nikt z polskich kibiców nie siedział w wygodnych krzesełkach olimpijskiej hali. Zaczęły się chóralne śpiewy, seria niekończących się oklasków i wielka owacja po ostatniej akcji. 25:16 dla Polski w trzecim secie i pewne zwycięstwo na inaugurację turnieju turnieju olimpijskiego siatkarzy. Kolejce spotkanie Polacy rozegrają we wtorek 17 sierpnia z Grecją o godz. 18:30. Polska - Serbia i Czarnogóra 3:0 (25:21, 25:17, 25:16) Polska: Stelmach, Gruszka, Murek, Świderski, Gołaś, Szczerbaniuk, Ignaczak (libero) - Bąkiewicz Serbia i Czarnogóra: Mitrovic, N. Grbic, V. Grbic, Geric, Milijkovic, Markovic, Mijic (libero) - Ilic, Djordjevic, Vujevic, Mester Zobacz WYNIKI z 15 sierpnia