To ma być klucz do tytułu mistrza Hiszpanii. Bez Xaviego, a może też kontuzjowanego Messiego Barcelona musi pokonać wirus FIFA w wyjazdowym starciu z Villarreal. Mourinho przed telewizorem będzie czekał na potknięcie Guardioli Kontuzje Benzemy, Ronaldo i Marcelo sprawiają, że Jose Mourinho ma dość własnych kłopotów. W sobotę o godzinie 22 usiądzie jednak przed telewizorem, by "nasycić" się problemami Pepa Guardioli. Real będzie już wtedy po zwycięstwie nad Sportingiem, cały w nadziei, że zbliży go ono do Katalończyków. Gdyby Barca przegrała na "El Madrigal", przed Gran Derbi na Santiago Bernabeu byłaby już w zasięgu "Królewskich". Jest kilka przesłanek wróżących Katalończykom poważne kłopoty. Aż pięć z dziewięciu punktów straconych w tym sezonie Barca oddawała po przerwach na mecze reprezentacji. Porażka z Herculesem i remis ze Sportingiem były efektem wirusa FIFA, bardzo dotkliwego dla drużyny także w poprzednich latach. Przed rokiem, gdy zespół Guardioli ustanowiła fantastyczny rekord (99 pkt) aż sześć z 15 stracił po przerwach na kadrę. Podobnie było w debiutanckim sezonie Pepa - z pięciu spotkań ligowych rozegranych po powrotach gwiazd ze zgrupowań drużyn narodowych, Barca oddała punkty w trzech. Zdekompletowana "Trójca Święta" Barcy Problemem nr 2 w sobotę będzie nieobecność Xaviego, mózg i lider drużyny pauzuje za kartki. Leo Messi nie zagrał we wtorkowym meczu Argentyny z powodu przeciążeniowej kontuzji. Jego rola w Kostaryce ograniczyła się do rozdawania autografów rywalom, którzy ustawili się po nie w kolejce. Po przylocie do Barcelony ogłosił, że pali się do gry z Villarreal, ale pierwsze, co zrobił to pojechał na badania do klubowej kliniki. Czy na kilka dni przed ćwierćfinałem Champions League Guardiola zaryzykuje zdrowiem największej gwiazdy? Bez Messiego i Xaviego naraz zespół w tym sezonie ligowym jeszcze nie grał. Ci dwaj z Andresem Iniestą są przecież "Trójcą Świętą" Barcelony. Na "El Madrigal" możemy jednak doczekać zjawiska znacznie bardziej niecodziennego niż porażka klubu z Katalonii. Jest szansa, by Villarreal zdominował gości. Ostatni mecz, w którym rywal był dłużej przy piłce niż Katalończycy miał miejsce 16 marca 2008 roku. Trenerem był wtedy jeszcze Frank Rijkaard. Od kiedy Holendra zmienił Guardiola, w 166 spotkaniach Barca zawsze miała przewagę w posiadaniu piłki! W pierwszym sezonie Guardioli średnie posiadanie piłki Barcelony w meczu ligowym wyniosło 65,3 proc, w kolejnym wzrosło do 66,6, w tym osiągnęło 71,1. W niektórych spotkaniach przekroczyło nawet 80 proc, rekordem był jednak pojedynek Champions League z Panathinaikosem na Camp Nou (84 proc.). Utrzymywanie piłki to dla Barcy warunek konieczny sukcesu, ale niewystarczający. W półfinale poprzedniej edycji Ligi Mistrzów Katalończycy mieli futbolówkę przez 80,4 proc czasu gry na Camp Nou z Interem, ale zwyciężyli zaledwie 1-0 i nie odrobili strat z San Siro (1-3). Stawką meczu połowa mistrzostwa Hiszpańska prasa ocenia, że w sobotę na "El Madrigal" gra toczyć się będzie o połowę tytułu mistrzowskiego. Jeśli Barca pokona Villarreal, utrzyma bezpieczną przewagę 5 pkt, a z trudnych meczów zostanie jej tylko wyjazd na Santiago Bernabeu (16 kwietnia). Tymczasem Real czeka seria morderczych gier poza domem: Athletic, Valencia, Sevilla, Villarreal. Napięcie narasta z każdą chwilą. Ktoś w królewskim klubie podjął nawet decyzję, że przed spotkaniami na Santiago Bernabeu nie będą już odtwarzane piosenki Shakiry. Kochana dotąd w Madrycie kolumbijska wokalistka ogłosiła niedawno związek z Gerardem Pique nazywając stopera Barcy "Swoim Słońcem". Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego Primera Division bez tajemnic - tabele, statystyki, układ meczów, wyniki Shakira przedstawisła światu "Swoje Słoneczko" z FC Barcelony