Korona przegrała na Bułgarskiej 2:3, ale zwycięstwo w pierwszym meczu 1:0 w Kielcach pozwoliło awansować ekipie Wieczorka do półfinału Pucharu Polski. "W przerwie ostrzegałem, że Lech to jest zespół, który nie raz pokazał charakter. Szybko stracona bramka po przerwie zachwiała nami. Ostatecznie udało się, bo dopisało nam szczęście, tym bardziej, że Pitry miał na głowie piłkę meczową. Pokonaliśmy na drodze do Pucharu Polski najsilniejszego rywala za co dziękuję i gratuluję chłopakom" - podkreślił opiekun Korony. Spokój po spotkaniu zachowywał Franciszek Smuda. "Niewiele brakowało do zdobycia czwartej bramki. Centymetrów zabrakło Zającowi, ale były także inne sytuacje. Nie mogę mieć pretensji, zespół dał z siebie wszystko. Była determinacja i zaangażowanie, czyli to co wymagam w każdym spotkaniu. Innej piłki nie można pokazywać kibicom" - stwierdził popularny "Franz". Rozgoryczenia nie ukrywał natomiast Piotr Reiss. "Szkoda, że tak dziwnie straciliśmy pierwszą bramkę, bo Korona nam nie zagrażała. Grając w dziesiątkę strzeliliśmy dwie bramki, a czwarta była blisko. Nie udało się, szkoda, żałujemy. Przed nami liga i tu się nie położymy, bo gramy o to, by znaleźć się w przyszłym sezonie w kadrze Lecha. Dlatego każdy będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony" - zakończył kapitan "Kolejorza". Maciej Borowski, Poznań