Liczba członków ekipy to efekt kłopotów kosowskiego klubu z dostaniem się do Polski. Młode kosowskie państwo wydaje od końca lipca swoje nowe paszporty, które do tego tygodnia nie były jeszcze uznawane między innymi przez nasz kraj. Dopiero w czwartek polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zgodziło się uznać te dokumenty i Kosowianie mogli przylecieć do Kielc, ale w okrojonym składzie. Gdy goście wyszli w końcu na parkiet kieleckiej hali okazało się, że nie mają nawet kompletu jednakowych strojów. Jeden z zawodników zagrał w koszulce takiego samego koloru, jak jego koledzy - czerwonej, ale z zupełnie innym wzorem. O poziomie sportowym prezentowanym przez gości trudno cokolwiek powiedzieć. Można się spierać jedynie, czy ich umiejętności dały by im miejsce w ogonie polskiej I ligi (nie ekstraklasy!), czy może wystarczyłyby jedynie na drugą ligę. Jedyne brawa, jakie im się należą, to za walkę do końca ? nie tylko o przylot do Polski, ale i o jak najniższa porażkę. Drugi mecz rozegrany zostanie również w Kielcach ? w niedzielę o godz. 17. lech