Jeden z najlepszych polskich pływaków i nasza druga tenisistka poznali się trochę wcześniej. "Jesteśmy parą od kwietnia ubiegłego roku. W czasie zajęć na warszawskiej AWF widziałem trening Marty. Spodobała mi się. Wiedziałem, że zna psycholog Beatę Mieńkowską. Zacząłem podpytywać ją o Martę, potem dowiedziałem się, że Marta pyta o mnie" - wspomina Korzeniowski na łamach "Magazynu Sportowego". "Jakoś nie miałem śmiałości zadziałać odważniej. Poprzestawałem tylko na pytaniach do pani Beaty. W końcu się zdecydowałem i poprosiłem Martę o numer telefonu. Gdyby odmówiła i tak wydobyłbym go od pani Beaty. Marta zgodziła się spotkać, poszliśmy do kawiarni Zacisze na Starówce" - dodał pływak. Ponieważ oboje są sportowcami i często podróżują nie mają zbyt wiele czasu dla siebie. "To nasz największy problem, nieraz mamy dla siebie pięć dni w miesiącu. Zwłaszcza zima jest trudnym okresem. Każdy wspólny czas staramy się maksymalnie wykorzystać. Niedawno dostałem rakietę od Marty i zagraliśmy pierwszy mały sparing w tenisa, dwa gemy. Oba przegrałem, ale były wyrównane, zdobyłem kilka punktów. Marta pewnie będzie to czytała, więc dodam, że dała mi fory. Grała lewą ręką" - stwierdził Korzeniowski. Zawodnik AZS AWF Warszawa podczas wywiadu zdradził też jak to jest z seksem przez startami i czy pływacy mają groupies. "Badania wykazały, że seks przed wysiłkiem nazajutrz bardziej odpowiada kobietom, mężczyznom trochę mniej. Faceci tracą więcej energii. Ja nie próbowałem. Nie wiem jak jest z innymi. Zapytam na najbliższych zawodach (śmiech)" - powiedział "Korzeń". "Chyba tylko w Ameryce pływacy mają groupies, tam panienki rzucają Phelpsowi karteczki ze swoimi numerami telefonów. W Polsce nigdy nic takiego mnie nie spotkało. Nie wiem, czybym tego chciał. Nigdy nie wykorzystałem swojej popularności do podrywania dziewczyn. Z natury jestem nieśmiały" - dodał.