- W pełni świadomie zdecydowaliśmy się na samolot rejsowy. Chcieliśmy uniknąć całego zamieszania towarzyszącego czarterowi. Poza tym chcieliśmy być w Chinach trochę później, bo zaczynamy starty dopiero 15 sierpnia" - powiedział przed odlotem Kusznierewicz. Mistrz olimpijski w klasie Finn z Atlanty i brązowy medalista z Aten dodał, że jest trochę niewyspany, bo od kilku dni wstaje w środku nocy, by lepiej przygotować się do zmiany strefy czasowej. - Do igrzysk w Pekinie przygotowujemy się od trzech lat i bez dwóch zdań celujemy w złoty medal. Oceniamy jednak, że osiem załóg ma realne szanse na mistrzostwo, dlatego tak naprawdę każde miejsce na podium będzie dużym sukcesem - podkreślił Kusznierewicz. - To punkt kulminacyjny naszej wspólnej kariery. Nawet nie wiemy czy po igrzyskach będziemy jeszcze razem pływać. Całkowicie skupiamy się na olimpiadzie - dodał Życki. Polacy wystartują w igrzyskach na trzyletniej łódce, w której zdobyli tytuł mistrzów świata. "Mamy do niej największe zaufanie. Dużo wysiłku włożyliśmy by dostosować ją do tamtych warunków, słabego wiatru i dużych fal" - powiedział Kusznierewicz, który obawia się warunków na akwenie Qinhuangdao. - Tam może się zdarzyć wszystko, chyba dlatego wprowadzono przepis, że regaty będzie można uznać za zakończone już po jednym wyścigu. Dla mnie to kuriozalna sytuacja - ocenił Kusznierewicz. Według terminarza ostatni dzień rywalizacji w klasie Star zaplanowano na 21 sierpnia.