Pochodzący z Polski reprezentant Niemiec w czerwcu przyszłego roku prawdopodobnie znów stanie naprzeciw swoim rodakom w starciu na wielkiej piłkarskiej imprezie. "Bardzo lubię Polskę, uwielbiam wakacje u babci w Gliwicach, ale kiedy wychodzę na boisko, to sentymenty się kończą. Przed meczem pogadamy po polsku, bo dobrze znam Krzynówka, Błaszczykowskiego i Żurawskiego. Ale później, przez 90 minut, muszę już myśleć tylko o tym, żeby wygrali Niemcy" - tłumaczy niezręczną sytuację napastnik Bayernu Monachium. "Serce pewnie zaboli, ale strzelić muszę. Jeśli tylko będę miał okazję, to zrobię wszystko, żeby ją wykorzystać" - podkreślił Podolski, który bardzo pozytywnie odbiera wyniki losowania w Lucernie. "Nie ma co narzekać. Zobaczcie, jak wygląda grupa C - Holandia, Francja, Włochy. Aż strach patrzeć! A nasza grupa? Jest duża szansa, że wyjdą z niej Niemcy i Polska. Mam nadzieję, że teraz Polacy nie odpadną tak szybko, ale bardzo trzeba uważać na Chorwatów. Są piekielnie mocni" - przestrzega reprezentant Niemiec.