Zielińskiego w zeszłym roku zdyskwalifikowana na cztery lata. Wcześniej nigdy nie był karany za doping, a mimo to otrzymał tak wysokie zawieszenie. Zawodnik chce skrócenia kary do dwóch lat, a w najlepszym przypadku nagany. Pod koniec października odbyła się kolejna rozprawa przez panelem dyscyplinarnym POLADA. Mecenas sztangisty przedstawił nowy dowód na niewinność Zielińskiego, a więc badania wariografem, czyli tzw. "wykrywaczem kłamstw". Sprawę odroczono, bo panel stwierdził, że potrzebne jest nie tylko zapoznanie się z badaniem, ale także przesłuchanie dwóch nowych świadków: lekarza klubowego zawodnika oraz człowieka dostarczającego odżywki dla PZPC. Zieliński miał nieświadomie zażyć zanieczyszczoną nandrolonem witaminę B12. Wtorkowa rozprawa w Warszawie miała być ostatnią. Tak jednak nie było. - Przedstawiono mowy końcowe, ale na zakończenie sprawy mój pełnomocnik poruszył bardzo ważną kwestię, która moim zdaniem będzie rzutować na cały przebieg sprawy. Póki co, czekam na potwierdzenie od mecenasa, bo w tym momencie zbiera wszelkie materiały. Będzie to ważny dowód w sprawie, nawet bardziej istotny od przestawionego wcześniej badania wariografem - mówi nam Zieliński, który dodaje, że chodzi o przeanalizowanie procedur zastosowanych podczas badania pobranych od niego próbek. We wtorek na przesłuchaniu pojawił się tylko jeden wezwany świadek, co dodatkowo opóźnia sprawę. - Był lekarz klubowy, drugi świadek, a więc dostawca odżywek gdzieś "wyparował". Po prostu w tym momencie nie ma z nim jakiekolwiek kontaktu. Panel nie miał za to już do mnie żadnych pytań. Oczywiście liczyłem na ostateczny wyrok już teraz, ale sytuacja zmieniła się po tym, jak mój pełnomocnik poruszył dodatkową kwestię. Panel nie mógł zatem wydać decyzji. Czuję, że w tym momencie jestem jeszcze bliżej skrócenia kary. - Następna rozprawa ma się odbyć 28 listopada. Otrzymaliśmy wiadomość, że wtedy poznamy werdykt, a jak będzie, to się dopiero okaże. Naprawdę nie chcę myśleć, co się stanie, gdy panel nie skróci mojego zawieszenia - dodaje w rozmowie z nami Zieliński. Krzysztof Srogosz