"Górale" dobrze rozpoczęli sobotnie starcie z Wisłą Płock, która potrzebowała remisu, żeby zapewnić sobie utrzymanie na sezon 2021/22, bo do bramki strzeżonej przez Krzysztofa Kamińskiego, po niezwykle efektownym uderzeniu trafił Jakub Hora. Potem jednak wyrównał z karnego Mateusz Szwoch i mecz pod Klimczokiem zakończył się remisem 1-1. Dla zespołu prowadzonego przez Roberta Kasperczyka to tragiczny wynik. Do Stali Mielec, która dziś po południu gra u siebie z Legią Warszawa, tracą dwa "oczka". W ostatniej kolejce jadą na Legię. Z kolei mielczanie mierzą się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Nic więc dziwnego, że po wczorajszym spotkaniu nastroje w ekipie Podbeskidzia są mocno minorowe. Nie sprostali temu - Chcieliśmy wygrać, ale temu nie sprostaliśmy. Obecnie mamy tylko małe szanse, ale wciąż wierzymy, że cud się zdarzy. Trudno jest cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Zrobiliśmy jeden błąd, po którym był karny. Reszta spotkania była pod naszą kontrolą. W pierwszej połowie mieliśmy swoje szanse i byłem w stu procentach pewien, że wygramy. Stało się co się stało. W drugiej połowie postawiliśmy na prostszą grę, tak jak trener chciał, niestety nie przyniosło to skutków. Wisła jedzie do domu szczęśliwa, a my jesteśmy na pozycji spadkowej - mówi w rozmowie z klubowymi mediami Milan Rundić. Pytany o ostatni w tym sezonie mecz z Legią obrońca Podbeskidzia odpowiada. - Nadal musimy wierzyć, że jesteśmy w stanie pokonać Legię, a Mielec nie zdobędzie wystarczająco dużo punktów. Jeżeli chodzi o to, dlaczego możemy pokonać Legię? Skoro potrafiliśmy to zrobić u siebie, to jestem pewien, że możemy to zrobić ponownie. To są tylko piłkarze, grają tylko w klubie o lepszej renomie i finansach, możemy tam wygrać - mówi. Ekstraklasa - wyniki, terminarz, tabela, strzelcy zich