Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj! Murapol, numer 2 w Polsce jeśli chodzi o sprzedaż mieszkań, od prawie 5 lat wspiera bielski klub. W tym czasie wpompował w Podbeskidzie 10 milionów złotych. Jako mniejszościowy udziałowiec posiada 35 proc. akcji i co rok przeznacza na funkcjonowanie 1,5 mln złotych. To nie wszystko. Rok temu, kiedy ówczesny trener Górali Leszek Ojrzyński negocjował premie dla drużyny, deweloper zgodził się na wyłożenie kilkuset tysięcy złotych. Z własnego portfela finansował też kontrakt sprowadzonego z Korony Kielce Macieja Korzyma. W ostatnim czasie mający swoją centralę w Bielsku-Białej Murapol zasygnalizował chęć przejęcie od miasta dołującego w lidze Podbeskidzia, tak, żeby dysponować większościowym pakietem 51 procent. Miasto miało zachować miejsce w Radzi Nadzorczej, przekazywać dotychczasowe 3 mln zł na funkcjonowanie klubu, a do tego w przystępnej cenie dzierżawić stadion. Murapol ze swojej strony zobowiązał się, że w przyszłości nie dojdzie do zmiany nazwy, zmiany loga i że nie przeniesie klubu do innego miasta. Michał Sapota, prezes Murapolu i jednocześnie członek Rady Nadzorczej TS Podbeskidzie miał też zagwarantować, że spółka co rok będzie przynosiła zysk. Negocjacje trwają już kilka miesięcy. Miasto początkowo wyrażało zgodę na zmiany w strukturze własnościowej, ale teraz wszystko się komplikuje i rozmowy są bliskie załamania. - Wszystko dzieje się poza klubem. Decyzje leżą w kompetencji dwóch współwłaścicieli czyli miasta i Murapolu. Mówiłem prezydentowi, że dobrze byłoby, żeby wszystko szybko się wyjaśniło. Chodzi o podejmowane decyzje i sposób funkcjonowania klubu, bo na razie jest wiele niedopowiedzeń, a taka sytuacja nie może przeciągać się w nieskończoność. Taki stan dwuwładzy i zawieszenia w próżni nie służy nikomu - mówił w niedawnym wywiadzie dla Interii prezes Podbeskidzia Wojciech Borecki. W bielskim klubie zanosi się jednak na prawdziwe trzęsienie ziemi. Jak udało się nam dowiedzieć Murapol rozważa nawet wycofanie się ze wspierania Podbeskidzia! W samej centrali nie chcą tego póki co komentować. - Nie uczestniczę w negocjacjach, więc nie chcę się wypowiadać na ten temat. Ale uważam, że gwarancje ze strony Murapolu zapewniłyby spokój i dawały pewność co do intencji. To jest podniesienia poziomu sportowego i organizacyjnego klubu, co byłoby z korzyścią dla wszystkich - krótko tłumaczy Jarosław Matusiak, wiceprezes Podbeskidzia, a jednocześnie dyrektor działu sprzedaży i marketingu Murapolu. Mniejszościowy udziałowiec liczył, że dzięki przejęciu klubu uda się poważnie wzmocnić zespół jeszcze w letnim okienku transferowym. Na liście do pozyskania były znane nazwiska graczy z kraju i zza granicy, w tym m.in. Dusan Kuciak. Za kilka dni okienko się jednak zamyka, a z rozmów i porozumienia nici. W tej sytuacji deweloper poważnie rozważa wycofanie się z Podbeskidzia. Tym bardziej, że w kolejce do namówienia Murapolu na współpracę i sponsoring stoją już inni. Autor: Michał Zichlarz