Mecz w przedostatniej kolejce miał ogromne znaczenia dla utrzymania obu drużyn. Przed spotkaniem zespoły Podbeskidzia i Zawiszy miały zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Podbeskidzie było blisko grania w czołowej ósemce. Po braku awansu do grupy mistrzowskiej zwolniono Leszka Ojrzyńskiego. Zastąpił do Dariusz Kubicki i to chyba nie była dobra decyzja. Przed spotkaniem z Łęczną "Górale" doznali trzech porażek z rzędu i w oczy zaczęło zaglądać im widmo spadku. Zmotywowani piłkarze Podbeskidzia od początku atakowali. Dwa razy w 16. minucie dobrze interweniował Sergiusz Prusak. Świetną okazję 10 minut później miał Frank Adu Kwame. Po akcji Damiana Chmiela, skrzydłowy "Górali" wślizgiem z piątego metra chciał skierować piłkę do siatki. Nie trafił w nią czysto i ta przeleciała daleko obok słupka. Stawka spotkania była duża, emocje także. Przekładało się to jednak na przepychanki pomiędzy zawodnikami, a nie szybkie akcje, efektowne wymiany piłki i celne strzały. Pięć minut przed przerwą przed szansą stanął najskuteczniejszy zawodnik Górnika Łęczna - Fiodor Czernych. Jego uderzenie z ostrego kąta wyszło na... aut. W sumie w pierwszej połowie oddano jeden celny strzał. Jego autorem był Piotr Tomasik z Podbeskidzia, ale nie było to uderzenie, które mogło zaskoczyć Prusaka. W 55. minucie goście oddali pierwszy celny strzał na bramkę Podbeskidzia. Radosław Pruchnik uderzył zza pola karnego. Piłka leciała w środek bramki, skozłowała przed Richardem Zajacem i bramkarz gospodarzy miał problem z jej złapaniem. W porę zdołał naprawić swój błąd i uprzedził, próbującego dobić strzał, napastnika z Łęcznej. Osiem minut później głupią żółtą kartkę zobaczył Tomasz Nowak. Wybiegł z muru przed dośrodkowaniem Macieja Iwańskiego z ponad 40 metrów. Lider środka pola w drużynie Górnika musi pauzować w ostatniej, decydującej o utrzymaniu kolejce. Dziesięć minut przed końcem w polu karnym Górnika upadł Robert Demjan. Napastnik pokazywał, że był pociągany za koszulkę przez Pruchnika, ale sędzia Marcin Borski nie podyktował jedenastki. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, Bartłomiej Konieczny najlepiej odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym. Uderzył precyzyjnie z 11 metrów i dał Podbeskidziu utrzymanie w Ekstraklasie! Górnik Łęczna przed ostatnią kolejką ma tyle samo punktów, co będący w strefie spadkowej Zawisza.Po meczu powiedzieli: Dariusz Kubicki (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "Ciężar gatunkowy spotkania był duży. W ostatnich dwóch, trzech dniach pracowałem z zawodnikami tylko i wyłącznie nad psychiką. Nawet gdybyśmy tej bramki w końcówce nie strzelili, to były symptomy, że mamy po co jechać do Kielc - zespół się nie podda i będzie walczył do końca. Szkoda, że nie udało się dziś wcześniej otworzyć wyniku, bo grałoby się nam łatwiej. Dziękuję kibicom za fantastyczne wsparcie. Postaramy się w przyszłym sezonie odwdzięczyć dobrą grą". Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): "Bardzo ciekawy mecz. Niefartowny, bo zabrakło nam kilku minut, żeby zremisować. Wyniki na innych boiskach pokazują, że ten punkt nic by nam nie dał. Musimy się skupić na ostatnim meczu. Gramy u siebie z Bełchatowem. Musimy zrobić wszystko, by go wygrać". Ekstraklasa - tabela, wyniki, terminarz, strzelcy Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Łęczna 1-0 (0-0) Bramka: Konieczny (93.) Żółte kartki: Podbeskidzie Bielsko-Biała - Adam Pazio, Piotr Tomasik; Górnik Łęczna - Maciej Szmatiuk, Tomasz Nowak, Radosław Pruchnik. Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 3 738. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Kristian Kolczak, Bartłomiej Konieczny, Piotr Tomasik - Frank Adu Kwame (62. Adam Pazio), Adam Deja, Maciej Iwański, Damian Chmiel - Bartosz Śpiączka (78. Dariusz Kołodziej) - Robert Demjan (89. Idrissa Cisse). Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Lukasz Bielak, Maciej Szmatiuk, Tomislav Bozić, Patrik Mraz - Paweł Sasin, Radosław Pruchnik (86. Łukasz Mierzejewski), Tomasz Nowak, Veljko Nikitović, Fiodor Czernych (81. Wołodymyr Tanczyk) - Shpetim Hasani.