Robert Skolimowski, w przeszłości ciężarowiec (mistrz i wicemistrz świata juniorów, szósty w moskiewskich igrzyskach) powiedział: - Po konsultacji z lekarzami specjalistami twierdzę, że do zgonu Kamili mogły się przyczynić uwarunkowania genetyczne, które spowodowały śmierć brata żony (była dyskobolką) - Edwarda Wenty. Zmarł niemalże w taki sam sposób jak Kamila, we wrześniu 2008 roku. Te uwarunkowania przeszły na jego syna, Sebastiana, strongmana, wicemistrza świata, który w porę podjął stosowne leczenie. Do zgonu Kamili mogła się również przyczynić kwestia odwodnienia, zagęszczenia krwi, przyjmowania środków antykoncepcyjnych, a także wysiłek, który towarzyszył jej na treningach. Mówię o tym ku przestrodze innych sportowców. Żałuję, że akurat na przykładzie Kamili. Niewiedza może doprowadzić do tragedii. We wtorek córce spuchła nagle noga. Poszła na masaż, no i to rozmasowanie być może sprawiło, że zakrzep poszedł do góry. Uważam, że w dzisiejszym sporcie przeprowadzanie rutynowych, obowiązkowych badań zawodników to zbyt mało. Przydałaby się także większa edukacja. Robert Skolimowski podkreślił, że nie ma absolutnie żalu czy pretensji o to, że na zgrupowanie do Portugalii nie pojechał lekarz. - Byłem sportowcem i wiem dobrze, że w przypadku obozów, gdzie trenuje kilka osób, nigdy nie praktykowało się, aby jechał lekarz. Gdyby chcieć obstawić wszystkie zgrupowania, trzeba by zatrudnić armię lekarzy. Natomiast bardziej potrzebny jest masażysta - zaznaczył Robert Skolimowski. Trumna z ciałem Kamili Skolimowskiej przetransportowana będzie z Portugalii do Warszawy w poniedziałek. W czwartek, 26 lutego, uroczystości pogrzebowe rozpoczną się mszą świętą w Katedrze Polowej o godzinie 12.00. Potem kondukt pogrzebowy wyruszy na Cmentarz Powązkowski.