Autobiograficzna opowieść napastnika Milanu ukaże się w przyszłym tygodniu, ale już teraz szwedzkie gazety podają niektóre szczegóły. Ibrahimović opowiada w niej o swoich trudnych relacjach z trenerem Barcelony. Zlatan wyznaje, że wściekł się, bo Pep Guardiola wpadł na pomysł ustawiania Messiego na środku ataku, ignorując go. Do awantury doszło po ligowym meczu z Villarreal, tuż po tym, jak Barcelona odpadła w półfinale Champions League z Interem Mediolan prowadzonym przez Jose Mourinho. Pep wystawił do gry Bojana Krkicia, a Ibrahimovica wpuścił tylko na kilka minut. Drużyna wygrała ratując szanse na tytuł mistrza Hiszpanii. "Ibra" wspomina swoją wściekłość. Kopnął wtedy w skrzynkę ze sprzętem sportowym, a do Guardioli powiedział "Robisz w gacie przed Mourinho", "nie masz jaj", "pocałuj się w d...". Według relacji napastnika Pep nie odpowiedział słowem, zebrał sprzęt i odszedł. Zlatan przyznaje, że był w ataku szału i trener powinien był się go bać. Po zakończeniu sezonu Szwed odszedł do Milanu. Wyznaje, iż jego cena 24 mln euro była tak niska, bo razem ze swoim menedżerem uknuł pewien spisek. Szefom Barcy dał do zrozumienia, że przejdzie do Realu Madryt, a ci tak się przestraszyli, iż pozwolili mu na tani transfer do Mediolanu. Co do relacji z trenerem Barcy Ibrahimović wściekał się na niego także dlatego, że nie pozwalał piłkarzom przyjeżdżać na treningi luksusowymi autami. "A to przecież nie jego sprawa" - komentuje Zlatan. W innej części autobiografii Szwed przyznaje, że jechał kiedyś z prędkością 300 km na godzinę uciekając przed policją. Okazało się też, że relacje "Ibry" z gwiazdami klubu z Katalonii Xavim, Iniestą i Messim też nie były dobre. "Oni są jak chłopcy ze szkółki. Idą na trening, żeby być grzeczni i posłuszni" - ironizuje Zlatan. Wspomina tylko o dobrych relacjach z Thierrym Henrym, bo obaj byli w podobnej sytuacji ignorowani przez szkoleniowca Barcelony. Opowieść Szweda jest interesująca. Tylko, kto w niej wychodzi na bufona i głupca? Wystarczy spojrzeć na wyniki chłopców z "La Masia", by przekonać się do czego zaprowadziła ich "grzeczność". Wina Guardioli jest oczywista: oddał Interowi Samuela Eto'o dopłacając aż 50 mln euro, by mieć w składzie kogoś takiego jak Ibrahimović. Zbędnego pod względem piłkarskim i totalnie nieprzystosowanego jeśli idzie o charakter. Przygoda z "Ibrą" sprawia, że Pep nie uniknie opinii trenera, który dokonał najdroższego i najgorszego transferu w dziejach klubu z Katalonii. Ale swoje winy odpracował zdobywając z Barceloną 12 trofeów. Transfer był jednak takim samym niewypałem dla Zlatana. Odszedł z Interu do Barcelony by wygrać Ligę Mistrzów, tymczasem trofeum zdobyli jak na złość jego byli koledzy. Barca wywalczyła je natomiast tuż przed przyjściem Zlatana (2009) i tuż po jego odejściu (2011). Wygląda na to, że kto ma Szweda w składzie, skazany jest na porażki. Obecny pracodawca Ibrahimovicia SIlvio Berlusconi powinien na serio wziąć to pod uwagę. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego