Na LTU arena w Dusseldorfie wszystko rozstrzygnęło się jednak dopiero w ostatniej akcji, więc trudno chyba o lepszą propagandę tego sportu - nieco po macoszemu traktowanego w Polsce. Kiedy do końca spotkania pozostawało 5 sekund, berlińczycy byli zaledwie 22 jardy od pola punktowego rywali i mieli do dyspozycji ostatnią, czwartą próbę. Szkoleniowiec Thunder poprosił o "time-out", by przedyskutować ostatnią akcję, a na trybunach wielu widzów łapało się za głowy... Chwilę później podanie quarterbacka ekipy ze stolicy Niemiec Dave'a Ragone'a w kierunku Roberta Redda zostało zbite w "endzone" przez Normana Lejeune'a i gdy piłka upadła na murawę sprawa tytułu stała się jasna. Po raz pierwszy w historii ligi zdobyli go Admirals, którzy - co ciekawe - wygrali dopiero drugi mecz w sezonie poza AmsterdamArena. - Nie mogłem opanować swoich łez - powiedział wspomniany Lejeune. Pracowaliśmy tak ciężko, by się dostać do finału. Od pierwszego dnia obozu w Tampa mówiłem, że możemy wygrać i potwierdziliśmy to tutaj, zwyciężając w tym meczu. Zwycięstwo zespołu z Amsterdamu to zasługa konsekwentnie realizowanej taktyki, w której położono nacisk na grę biegową. Admirals - najlepsi w grze "dołem" w sezonie regularnym - w pełni wykorzystali ten atut dzięki dobrej grze dwójki Jonathan Smith - Jarrett Payton (syn zmarłego running backa Bears - członka NFL Hall of Fame). Obaj złożyli się na 102 ze 110 jardów (w 29 zagraniach) uzyskanych "dołem" przez ekipę z Amsterdamu. Tylko 57 jardów (13 zagrań) w grze biegowej uzyskał natomiast zespół Thunder, który zdecydowanie postawił na grę podaniem, także na skutek kontuzji jednego z czołowych running backów Cala Murraya. Ragone długo jednak nie mógł znaleźć właściwego rytmu i dopiero przyśpieszenie gry w II połowie (przejście na "no huddle offense" i zagrania z formacji "shotgun") dało spodziewany efekt. W IV kwarcie Ragone podał na dwa touchdowny (łącznie 3 TD, 328 yardów) i był bliski zapewnienia zwycięstwa berlińczykom. Tak blisko, jak blisko była piłka rąk Terrence'a Stubbsa, który 22 sekundy wyciągnął się jak struna w polu punktowym. Quarterback Kurt Kittner miał nieco gorsze statystyki (2 TD, 239 jardów), ale to on poprowadził Admirals do sukcesu, za co otrzymał tytuł MVP - Jestem szczęśliwy, przeszliśmy razem dobre i złe momenty. To jest mój pierwszy tytuł w karierze - powiedział zawodnik, który miał okazję współpracować z najlepszym odbierającym tego sezonu Ruvellem Martinem, który podczas World Bowl w akrobatyczny sposób zdobył swoje 13 przyłożenie w sezonie. Ten gracz San Diego Chargers ma szansę zabłysnąć w NFL. W NFL Europe obrona nie wygrywa tytułów - wygrywa atak. Właśnie ofensywa Admirals była najlepsza w sezonie regularnym i to było widać w ubiegłą sobotę. Ekipa z Amsterdamu nie straciła żadnej piłki (jeden "fumble", ale odzyskany) i podniosła w górę trofeum. Zespół Thunder (jedna strata - "fumble") był bliski sukcesu, ale strata z pierwszej połowy (7-17) oraz głupie kary w końcówce stanęły im na drodze do obrony tytułu. - Mieliśmy sporo "upuszczonych" piłek, zarówno w obronie, oraz w ataku i wykopaliśmy sobie dołek - powiedział Rick Lantz, trener Thunder, któremu nie udało się po raz drugi z rzędu sięgnąć po World Bowl. - Jednak i tak jestem dumny z chłopaków, bo walczyli do końca. Witek Cebulewski, Duesseldorf Zobacz GALERIĘ zdjęć z Yello Strom World Bowl XIII