"A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój" - śpiewa Krzysztof Cugowski z Budką Suflera. W czwartek znowu w Pekinie padało i grzmiało, ale w piątek zaświeciło słońce. Od razu zrobiło się weselej zwłaszcza, że wygrały siatkarki, a na Stadionie Narodowym Tomasz Majewski pchnął po raz pierwszy kulę na odległość ponad 21 m i wystąpi w późnowieczornym finale. Po burzy przychodzi słońce... - Teraz mamy tylko wygrać z Amerykankami - powiedziała środkowa reprezentacji Polski Maria Liktoras. - Nie interesują nas żadne małe punkty. W piątek zarobiłyśmy dużo punktów i tego wystarczy. Trzeba tylko w niedzielę odnieść zwycięstwo z obojętnie jakim wynikiem, żeby przejść dalej. Marco Bonitta przestrzegał swe podopieczne przed lekceważeniem drużyny z Ameryki Południowej. - Zawodniczki z Wenezueli pokazały w tym turnieju kilka niezłych fragmentów gry - mówił trener. - Nie ma w Pekinie łatwych przeciwników. Kilku zawodniczkom dałem odpocząć przed niedzielnym spotkaniem z USA. W porównaniu z wyjściowymi składami w poprzednich meczach, w piątek w pierwszej szóstce zabrakło Mileny Sadurek, Anny Podolec i Marii Liktoras. - Zagrałyśmy bardzo dobrze, ale nie można stwierdzić, że było łatwo. Wenezuelki były dla nas mało znanym zespołem. Wiedziałyśmy, że są nieobliczalne. Dlatego też potrzebna była mobilizacja od początku spotkania - powiedziała Maria Liktoras. Podobnie wypowiadała się rozgrywająca Katarzyna Skorupa, która po raz pierwszy w Pekinie rozegrała mecz w wyjściowym składzie. - Wenezuela jest drużyną praktycznie nieznaną i trzeba było uważać. O USA teraz nie myślę. Przyjdzie czas na analizę gry tego zespołu. Teraz potrzebny jest relaks - podkreśliła urodzona w Radomiu zawodniczka Farmutilu Nafty Piła. Joanna Kaczor z Wrocławia ostatnie lata spędziła w USA, gdzie studiowała i grała w miejscowej lidze. - Cieszę się, że nasz zespół pokazał naprawdę dużą siłę i wytrzymałość. Jestem przekonana, że do pojedynku z Amerykankami będziemy dobrze przygotowane pod każdym względem. ZOBACZ TABELĘ!