- Pierwsze mecze w sezonie zawsze są trudne. Zespoły tak do końca nie znają swojej wartości. Niewiele widzą też o dyspozycji rywala. Do tego każdy z nas, a w szczególności nowi zawodnicy, chcą jak najlepiej wypaść przed własną publicznością - mówił Sebastian Świderski, kapitan ZAKSY. O pierwszym secie gracze z Olsztyna pewnie chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Gościom nic nie wychodziło. Słabo przyjmowali serwisy rywali, mieli ogromne problemy z wyprowadzeniem skutecznego ataku, no i jakby tego było mało, to psuli mnóstwo zagrywek. Koncert ZAKSY rozpoczął się od stanu 4:4. Po autowym ataku Samulela Tuia i asie Jurija Gladyra gospodarze wyszli na prowadzenie 8:5. Dobra gra na wybloku i kontry Świderskiego zwiększyły przewagę kędzierzynian do sześciu punktów (13:7). Kiedy po drugiej przerwie technicznej, przy serwisach Pawła Zagumnego, miejscowi odskoczyli na 19:10, stało się jasne kto wygra tę partię. - Pierwszy set zupełnie nam nie wyszedł. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zagramy z jedną z najmocniejszych drużyn w lidze, ale nastawialiśmy się na twardą walkę. To nam zupełnie nie wyszło. ZAKSA odrzuciła nas od siatki. Nie mogliśmy skończyć ataków. Dzieliła nas przepaść - przyznał Paweł Siezieniewski, przyjmujący Indykpolu. To, że zespół z Olsztyna może grać lepiej, pokazała druga partia. Po bloku na Marcelu Gromadowskim i skutecznej kontrze Patryka Czarnowskiego podopieczni Krzysztofa Stelmach objęli prowadzenie 6:3. Jednak po chwili Jakub Jarosz został zablokowany przez Siezieniewskiego, a w kolejnej akcji atakujący ZAKSY wyrzucił piłkę na aut i to AZS wyszedł na prowadzenie 7:6. Gra się wyrównała i dopiero po drugiej przerwie technicznej kędzierzynianie odskoczyli na 18:15. W końcówce dobry fragment gry miał Wojciech Winnik, który zastąpił na pozycji atakującego Gromadowskiego. To po akcji tego zawodnika Indykpol tracił już tylko punkt do rywala (22:23). Jednak ostatnie słowo należało do gospodarzy, a konkretnie Świderskiego, który zdobył 25 punkt. - Zabrakło nam chłodnej głowy. Mieliśmy słabą skuteczność. Przeciwnicy lepiej sobie radzili z trudnymi piłkami. Nawet gdy ustawialiśmy potrójny blok, to obijali go i zdobywali punkty - stwierdził Mariusz Sordyl, trener drużyny z Olsztyna. Trzecia partia miał niemal identyczny przebieg jak pierwsza. Po dwóch asach Michała Ruciaka miejscowi szybko odskoczyli i systematycznie powiększali przewagę. Przy dobrym przyjęciu Zagumny często "ruszał" blok, a potężne zbicia Jarosza i Świderskiego dawały ZAKSIE kolejne punkty. W końcówce dobrą zmianę dał Wojciech Kaźmierczak, przy którego zagrywkach zespół z Kędzierzyna-Koźla uzyskał dziesięciopunktową przewagę. - Ważne, że wygraliśmy w trzech setach, bo przy dużej liczbie spotkań, które nas czekają, trzeba tracić jak najmniej sił. Cieszy zwycięstwo i nasza dobra dyspozycja, ale na pewno stać nas na jeszcze lepszą grę - powiedział Piotr Gacek, libero ZAKSY. Zadowolony z postawy swojego zespołu był trener Stelmach, który stwierdził, że jak na 10 dni wspólnych treningów całego składu wypadł on dobrze. - Trzeba dużo czasu, żeby drużyna się zgrała. Już wygląda to fajnie, a z każdym meczem będzie jeszcze lepiej. Jestem jednak malkontentem, więc powiem, że za dużo psuliśmy łatwych zagrywek. Takie błędy trzeba wyeliminować - ocenił spotkanie szkoleniowiec drużyny z Kędzierzyna-Koźla. Wyniki sobotnich meczów 1. kolejki ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Indykpol AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:14, 25:23, 25:17) Pamapol Wielton Wieluń - Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (28:26, 23:25, 25:23, 21:25, 10:15)