Jak przyznał, przed rozpoczęciem sezonu planem minimum było wywalczenie awansu do pierwszej czwórki. - To nam się udało już po meczach z PBG Basketem Poznań, ale cieszę się, że w Zgorzelcu mamy drużynę, która chce i potrafi walczyć o najwyższe cele. Ze strony klubu nie ma już żadnej presji - podkreślił. Zgorzelczanie już trzykrotnie, w latach 2007-2009, walczyli o złoto i za każdym razem przegrywali właśnie z Asseco Prokomem Gdynia. W 2007 r. Turów przegrał finałową rywalizację play off 1-4, rok później 3-4, a w 2009 r. ponownie 1-4. W sezonie zasadniczym zespół z Dolnego Śląska wygrał jednak na własnym parkiecie z Asseco 72:63, ale w rewanżu musiał uznać wyższość rywali, przegrywając w Gdyni po zaciętej walce 72:73. Michalski zaznaczył, że w finale spodziewa się wyrównanej i zaciętej rywalizacji. - Nie można nas od razu skazywać na porażkę. Zmierzymy się co prawda z silnym i utytułowanym rywalem, ale wyrównany mecz w Gdyni i wygrana w Zgorzelcu pokazały jak emocjonująca może być to walka. Mam nadzieję, że rywalizacja będzie trwała przez siedem spotkań i dostarczy kibicom wielu niezapomnianych przeżyć - dodał. O wejście do finału Turów stoczył zaciętą, siedmiomeczową walkę z Treflem Sopot. - Turów przez cały sezon pokazywał, że jest drużyną z charakterem i walczy do końca, tak było także i tym razem - powiedział po decydującym spotkaniu Michalski. Rywalizacja o złoty medal będzie się toczyć do czterech zwycięstw, a pierwszy mecz odbędzie się w sobotę o godz. 20.30 w Gdyni. Drugie spotkanie, które także zostanie rozegrane na boisku Asseco Prokomu, zaplanowano 9 maja i godz. 18. Następnie rywalizacja przeniesie się do Zgorzelca.