Aksam Unia pokazała charakter W drugim meczu ćwierćfinału play-off MMKS/Podhale przegrało u siebie z Aksam/Unią 2-5 i teraz oświęcimianie są bliżej półfinału. Unia pokazała w tym meczu charakter, nie zniechęciła się przegrywając 0-1, a także popełniła znacznie mniej błędów w obronie. Na dodatek ze szczęściem interweniował jej bramkarz Przemysław Witek. Kolejny mecz w sobotę, również w Nowym Targu. Podhale, po wycofaniu się przed sezonem sponsora firmy Wojas, jest w okresie transformacji, więc fakt, że na długo przed końcem sezonu zapewniło sobie utrzymanie, jest i tak dla tego wielce zasłużonego klubu wykonaniem planu minimum. Po raz pierwszy w tym roku w barwach "Szarotek" pojawili się Marcin Kolusz i Damian Kapica, którzy długo leczyli poważne kontuzje. Obaj nie są jeszcze w szczytowej formie, ale dzięki nim Podhale mogło wystawić czwarty atak, co wobec obciążonego terminarza (pięć meczów w tydzień) może mieć kluczowe znaczenie. W I tercji odważniej zaczęli gospodarze. Już przy pierwszym pojawieniu się na lodzie dwukrotnie groźnie strzelał Jarosław Różański, który stworzył świetny duet z Milanem Baranykiem. Unia nie pozostawała dłużna, zwłaszcza gdy w akcji był pierwszy atak z Robertem Krajczim i Lukaszem Rzihą. Najlepszą okazję w I odsłonie miał Marek Puławski, który po akcji Frantiszka Bakrlika znalazł się sam przed Przemysławem Witkiem, który obronił uderzenie z bekhendu młodego, wychowanego we Francji Górala. Gdy po wygranym wznowieniu w tercji gości i podaniu Baranyka, Różański popisał się ładnym strzałem z nadgarstka, po którym krążek wylądował w bramce tuż przy słupku, wydawało się, że "Szarotki" rozwiną skrzydła. Ale goście nie dali za wygraną. Trzy minuty później wyrównał strzałem z bliska Wojciech Wojtarowicz po podaniu zza bramki Marcina Jarosa. Minutę później kontratak wyprowadził 43-letni Waldemar Klisiak, podał na prawą stronę, gdzie akcję zamknął Marek Modrzejewski i Rajski nie miał nic do powiedzenia. Czarne dwie minuty przeżywał 19-letni napastnik Podhala Bartłomiej Neupauer, który najpierw nie przypilnował Modrzejewskiego, a za moment, w okresie przewagi liczebnej Podhala, w sposób sygnalizowany podawał do Frantiszka Bakrlika, "gumę" przejął Rziha, który wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem i podwyższył na 3-1. Trzy gole stracone w 191 sekund podcięły skrzydła "Szarotkom". Bliski ostatecznego przesądzenia o zwycięstwie oświęcimian był Jaros, ale obydwa jego strzały obronił Rajski. Większej sztuki dokonał Peter Tabaczek, który z dwóch metrów strzelał do pustej bramki i trafił w ... słupek! Górale nie poddali się. Na początku III tercji zdobyli kontaktową bramkę. Stało się to w okresie ich przewagi liczebnej, co akurat w tym wypadku nie miało nic do rzeczy. Damian Kapica urządził sobie slalom między rywalami, zwiódł także Witka i posłał mu krążek między parkanami do siatki. Wyrównać powinien Neupauer, ale i tym razem miał pecha, gdyż w 45. min miał przed sobą tylko pustą bramkę, lecz uderzył w poprzeczkę! To się wkrótce zemściło. Znajdujący się na kole bulikowym Krajczi dostał podanie spod bandy od Rzihy i wypalił pod poprzeczkę. Sędzia dla pewności obejrzał jeszcze zapis wideo z tej akcji i jak najbardziej słusznie gola zaliczył. Na to trafienie Górale nie znaleźli już odpowiedzi, a po składnej trójkowej akcji piątego gola dla gości strzelił Klisiak. Dwucyfrówka Comarch Cracovii Przeżywającemu wielkie problemy finansowe Zagłębiu nie udało się sprawić megasensacji. Ekipa trenera Rudolfa Rohaczka rozbiła rywali 10-1. Cracovia prowadziła po pierwszej tercji za sprawą Grzegorza Pasiuta. Zanim gospodarze ocknęli się po przerwie, przegrywali już 0-2 po golu Leszka Laszkiewicza (16. sekunda drugiej tercji), a mogli 0-3, lecz po chwili sędzia uznał, że był spalony w polu bramkowym. Cracovia szybko podwyższyła - gola zdobył Rafał Martynowski. Czwartego gola dla "Pasów" strzelił Piotr Sarnik, który rozpoczynał sezon w barwach Zagłębia. Tuż przed końcem drugiej tercji gospodarze znów stracili koncentrację podczas rozgrywania bulika, co wykorzystał Patrik Prokop. W trzeciej tercji Cracovia strzelała kolejne gole i kibice zastanawiali się, czy padnie dwucyfrówka. Padła w 57. minucie, gdy bramkarza gospodarzy pokonał Mikołaj Łopuski. Sanok wziął rewanż po twardym boju 3,5 tysiąca fanów hokeja w Sanoku oglądało bardzo dobre, zacięte spotkanie. Hokeiści Ciarko KH Sanok zrewanżowali się JKH GKS Jastrzębie za środową porażkę i wygrali 5-3. W pierwszej tercji oba zespoły wykorzystały grę w przewadze liczebnej. Najpierw Michał Radwański dał gospodarzom prowadzenie, a dziesięć minut później Maciej Urbanowicz dobił "bombę" Adriana Labrygi i wyrównał. Sanoczanie odzyskali prowadzenie na początku drugiej tercji, ale w połowie drugiej części grający w osłabieniu jastrzębianie przetrzymali napór rywali, a gdy w 33. minucie na ławce kar siadali Krystian Dziubiński i Sebastian Owczarek, wykorzystali przewagę liczebną i zdobyli dwa gole. Jeszcze przed końcem drugiej tercji wyrównał Martin Iviczicz. W 49. minucie sanoczanie cieszyli się z czwartego gola po tym, jak sędzia sprawdził na wideo, że krążek po przepięknym strzale Krzysztofa Zapały wpadł do bramki Kamila Kosowskiego. Szanse jastrzębian na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w Sanoku poważnie stopniały w 57. minucie, gdy Krystian Dziubiński dobił strzał Dmitrija Suura. GKS pokonał ambitnych "Stoczniowców" W pierwszym meczu Stoczniowiec sensacyjnie pokonał GKS w Tychach, a dzisiejsze spotkanie w Gdańsku pokazało, że jego środowe zwycięstwo nie było jedynie dziełem przypadku. Tyszanie tym razem wygrali, ale niżej notowani rywale znów podyktowali im twarde warunki. Po pierwszej bezbramkowej tercji, "Stocznia" objęła prowadzenie w 24. minucie. Faworyci odpowiedzieli dwoma golami, które wypracowała najlepsza obecnie tyska formacja prowadzona przez Adama Bagińskiego. "Bagiś", który rozgrywa bardzo dobry sezon, i tym razem zdobył gola - w 33. minucie wykończył kontrę GKS-u. Tyszanie odskoczyli na trzybramkową przewagę po bramkach Michała Woźnicy i Sławomira Krzaka, ale nie załamało to gdańszczan. Szybko odpowiedzieli golem Tomasza Ziółkowskiego, a w 55. minucie Petr Janeczka strzelił kontaktowego gola. Doświadczony tyski zespół tym razem nie pozwolił odebrać sobie zwycięstwa w ostatnich minutach i jednobramkowe prowadzenie dowiózł do ostatniej syreny. Michał Białoński, Mirosław Ząbkiewicz Wyniki 2. serii meczów 1. rundy play off MMKS/Podhale Nowy Targ - Aksam/Unia Oświęcim 2-5 (0-0, 1-3, 1-2) Bramki: 1-0 Różański (23:19 Baranyk), 1-1 Wojtarowicz (26:37 Jaros, Jakubik), 1-2 Modrzejewski (27:45 Klisiak), 1-3 Rziha (29:56 w osłabieniu), 2-3 D. Kapica (41:20 w przewadze), 2-4 Krajczi (50:10 Rziha, Zatko), 2-5 Klisiak (59:03 Jakubik, Valusiak).Podhale: Rajski - K. Kapica, Łabuz, Różański, K. Bryniczka, Baranyk - Dutka, W. Bryniczka, Michalski, Jastrzębski, Kmiecik - Gaj, Sulka, Bakrlik, Puławski, Bomba - Cecuła, Tylka, D. Kapica, Neupauer, Kolusz.Unia: Zborowski - Zatko, Dronia, Krajczi, Tabaczek (4), Rziha (2) - Cinalski (2), Gabryś, Wojtarowicz, Jakubik, Jaros - Piekarski, Flaszar (2), Klisiak, Modrzejewski (2), Valusiak (4). Sędziował Waldemar Marczuk z Torunia. Kary: 10 oraz 16 minut. Stan rywalizacji 1-1 (bonus Aksam Unia - do awansu potrzebuje 3 zwycięstw, a Podhale 4). Widzów: 2500. Ciarko KH Sanok - JKH GKS Jastrzębie 5-3 (1-1, 2-2, 2-0) Bramki: 1-0 Michał Radwański (7.), 1-1 Michał Urbanowicz (17.), 2-1 Krystian Dziubiński (22.), 2-2 Mateusz Danieluk (33.), 2-3 Richard Kral (34.), 3-3 Martin Ivicic (39.), 4-3 Krzysztof Zapała (49.), 5-3 Krzysztof Dziubiński (57.). Kary: po 16 minut. Widzów 3500. Stan rywalizacji play off 1-1 (bonus JKH GKS - do awansu potrzebuje 3 zwycięstw, a Ciarko KH 4). Stoczniowiec Gdańsk - GKS Tychy 3-4 (0-0, 1-2, 2-2) Bramki: 1-0 Paweł Skrzypkowski (24.), 1-1 Roman Szimiczek (26.), 1-2 Adam Bagiński (33.), 1-3 Michał Woźnica (45.), 1-4 Sławomir Krzak (47.), 2-4 Tomasz Ziółkowski (47.), 3-4 Peter Janeczka (55.). Kary: Stoczniowiec - 14, GKS - 22 minuty. Stan rywalizacji play off 1-1 (bonus GKS - do awansu potrzebuje 3 zwycięstw, a Stoczniowiec 4). Widzów 4000. Pol-Aqua Zagłębie Sosnowiec - Comarch Cracovia 1-10 (0-1, 0-4, 1-5) Bramki: 0-1 Grzegorz Pasiut (17.), 0-2 Leszek Laszkiewicz (21.), 0-3 Rafał Martynowski (24.), 0-4 Piotr Sarnik (37.), 0-5 Patrik Prokop (40.), 1-5 Marcin Kozłowski (42.), 1-6 David Kostuch (42.), 1-7 Sebastian Witowski (43.), 1-8 Łukasz Rutkowski (45.), 1-9 Damian Słaboń (52.), 1-10 Mikołaj Łopuski (57.). Kary: po 10 minut. Stan rywalizacji 0-2 (bonus Comarch Cracovia - do awansu potrzebuje 3 zwycięstw, a Zagłębie 4). Widzów 1200.