Zagłębie w ostatnich spotkaniach prezentowało się bardzo dobrze. W ostatnim meczu na własnej tafli rozbiło w pył janowski Naprzód, wygrywając 7:0. Unici przystąpili do spotkania żądni rewanżu za wysoką porażkę z Comarch Cracovią. Przed spotkaniem w drużynie z Oświęcimia doszło do rotacji. Z klubem pożegnał się Marek Badżo, a jego miejsce zajął Miroslav Javin, jeden z najlepszych obrońców słowackiej Ekstraligi zeszłego sezonu. - Od początku sezonu mieliśmy problemy w defensywie i jesteśmy przekonani, że z Mirkiem nasza gra w destrukcji będzie stabilniejsza - mówił przed spotkaniem Josef Dobosz, trener gości. - Z Zagłębiem musimy zagrać lepiej niż z Comarch Cracovią. Nie możemy popełniać tak głupich błędów jak w niedziele - dodał. Przedmeczowe zapowiedzi trenera Unii wzięły w łeb, bowiem unici od początku zaczęli popełniać te same błędy, co w potyczce z mistrzami kraju - Comarch Cracovią. Tracone w głupi sposób krążki, zbyt duża samowolka w defensywie, a także błędy w kryciu nie wróżyły nic dobrego. Już w 3. minucie na prowadzenie wyszli gospodarze. Różański zagrał wzdłuż bramki, kij dołożył Podlipni, a guma zatrzepotała w oświęcimskiej bramce. Zagłębie próbowało iść za ciosem. Galvas strzelał z niebieskiej, krążek odbił się jeszcze od tylnej bandy, a następnie wrócił przed bramkę, ale Marcin Kozłowski nie potrafił wrzucić gumy siatki. Podopieczni Josefa Dobosza byli w cieniu Zagłębia. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili dopiero w siódmej minucie. Miroslav Javin dobrym podaniem uruchomił Marka Modrzejewskiego, ale kapitan unitów został w ostatniej chwili powstrzymany przez sosnowickich obrońców. Chwilę później było już 2-0. Nieporozumienie pomiędzy Tomaszem Połącarzem a Zbigniewem Szydłowskim wykorzystał Teddy Da Costa. Nic nie zwiastowało poprawy gry oświęcimian, których formacje obronne praktycznie nie funkcjonowały. Najlepiej przekonał się o tym oświęcimski golkiper, który w zwijał się jak w ukropie, a w bramce wyczyniał przeróżne akrobacje znane bardziej z aren cyrkowych. W 13. minucie wychodzący na czystą pozycję Martin Buczek, został powalony przez powracającego sosnowieckiego defensora. Sędzia Jacek Rokicki nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Do gumy ustawionej na środku tafli podjechał sam poszkodowany i po profesorsku położył Tomasza Dzwonka, i strzałem z backhandu ulokował krążek pod poprzeczką. "Biało-niebiescy" zachłysnęli się zdobyciem bramki i 28 sekund później musieli przełknąć gorzką pigułkę. Gospodarze dobrze rozegrali zamek, a na listę strzelców wpisał się Artur Ślusarczyk. Przed przerwą czwarte trafienie dołożył Martin Opatovsky. Rozkręcające się Zagłębie nie traciło animuszu. W drugiej tercji szybko narzuciło swój styl gry oświęcimianom i bez żadnych skrupułów bombardowało bramkę Zbigniewa Szydłowskiego. Oświęcimski bramkarz skapitulował po raz piąty w 23. minucie. Tobiasz Bernat ładnie wyskoczył z boksu kar, przejął gumę i z wysokości koła bulikowego wyłożył ją jak na tacy Zbigniewowi Podlipniemu, a ten dopełnił formalności. Mecz dalej toczył się pod dyktando sosnowiczan, jednak na kolejnego gola musieli trochę poczekać. W 38. minucie Jarosław Różański zagrał zza bramki do Pawła Droni, a wychowanek Orlika Opole zmusił do kapitulacji oświęcimskiego golkipera. Stracony gol podziałał na gości jak płachta na byka. Marek Modrzejwski popisał się imponującą solówką i precyzyjnym strzałem z nadgarstka zdjął pajęczynę z okienka bramki Dzwonka. Zagłębie przystąpiło do ostatniej odsłony, grając przez 48 sekund w podwójnej przewadze. Gospodarze nacierali, jednak tym razem szczęście było po stronie oświęcimian. W 42. minucie krążek po strzale Vladimira Luki, ulubieńca sosnowieckiej publiczności, trafił w słupek. Sześć minut później 27-letniemu Czechowi nie zabrakło już precyzji i zdobywając siódmego gola uszczęśliwił pokładających w nim nadzieję fanów. Gola Luce pozazdrościł Tomasz Kozłowski i niespełna pół minuty później zachował się najsprytniej w zamieszaniu podbramkowym. . Gdy na ławce kar przebywał Paweł Dronia "biało-niebiescy" dobrze rozegrali zamek. Tabaczek zagrał do Javina, a 40-letni Czech huknął z linii niebieskiej. Guma lecąca z ogromną prędkością zatrzymała się dopiero w okienku bramki. W ten oto sposób nowy nabytek oświęcimskiego klubu okrasił swój debiut zdobyciem pięknej bramki. - Dostałem dobre podanie. Oddałem strzał i wpadło - mówił skromnie doświadczony czeski defensor. - Z trafienia jestem zadowolony, ale nasza gra - nie oszukujmy się - wołała o pomstę do nieba. Po meczu powiedzieli: Milan Skokan, trener Zagłębia: - Dzisiaj zagraliśmy skutecznie, nie pozwoliliśmy Unii rozwinąć skrzydeł. Od początku do końca kontrolowaliśmy przebieg meczu. Zależało nam na zwycięstwie, dlatego jestem zadowolony zarówno z trzech punktów jak i z gry. Strzelić osiem bramek Unii, to naprawdę fajna sprawa. Josef Dobosz, trener Unii: - Powinniśmy się wstydzić, bo trafiliśmy bramki w różnych, dziwnych okolicznościach. Połowa straconych bramek obciąża konto moich napastników, którzy tracili krążek i nie potrafili powstrzymać rywali. Jeżeli chodzi o kary, to niestety nie były wykluczenia taktyczne, ale łapane w ataku. Tak dłużej być nie może. Radosław Kozłowski, Sosnowiec Pol-Aqua Zagłębie Sosnowiec - Aksam Unia Oświęcim 8-3 (4:1, 2:1, 2:1) 1-0 Podlipni - Różański (2:20) 2-0 Da Costa (7:06) ; 4/5 2-1 Buczek (12:27) ; 4/5 3-1 Ślusarczyk (12:55) ; 5/4 4-1 Opatovsky - Marcińczak (18:08) ; 5/4 5-1 Podlipni - Bernat (22:18) 5/4 6-1 Dronia - Różański (37:32) ; 5/4 6-2 Modrzejewski (38:23) 7-2 Luka - Różański, Podlipni (47:22) 8-2 T. Kozłowski - M. Kozłowski, Ślusarczyk (47:50) 8-3 Javin - Tabaczek (50:47) ; 5/4 Zagłębie: Dzwonek (Nowak) - Bychawski, Galvas, Luka(2), T. Da Costa, Bernat (4) - Marcińczak (2), Gabryś; Jaros, Sarnik, Opatovsky (2) - Duszak, Dronia (2); Różański, Koszarek, Podlipni oraz Ślusarczyk, T. Kozłowski, M. Kozłowski (2) Trener: Milan Skokan Unia: Szydłowski (Stańczyk) - Gallo (4), Twardy; Klisiak (6), Tabaczek (4), Wojtarowicz - Javin (6), Połącarz (2); Modrzejewski, Stachura, Buczek - Cinalski (2), Kowalówka; Bibrzycki (2), Szewczyk, Adamus oraz Obstarczyk (2), Krzemień, Sękowski Trener: Josef Dobosz Sędziowali: Rokicki - Przyborowski, Syniawa. Kary: 14 - 28. Widzów: ok. 700 Czytaj także ZOBACZ RELACJĘ Z MECZÓW 10. KOLEJKI PLH