- Futbol amerykański jest bardzo młodym sportem w naszym kraju. Liga wystartowała w 2006 roku jesienią, więc dopiero za pół roku będzie jubileusz 10-lecia. Zaczęliśmy z raptem czterema drużynami, a w tej chwili jest już 90, z czego 30 juniorskich - podkreślił prezes PLFA Jędrzej Stęszewski. Jak zaznaczył, w tegorocznych rozgrywkach weźmie udział ponad cztery tysiące zawodników. Zwrócił też uwagę, że dyscyplina przyciąga coraz więcej kobiet i miłośników futbolu flagowego, czyli bezkontaktowej odmiany futbolu amerykańskiego. - Cieszy zwłaszcza liczba juniorów. To nasza futbolowa nadzieja na przyszłość - dodał. W Toplidze, najwyższej klasie rozgrywkowej, wystąpi w tym roku osiem zespołów. W porównaniu z ostatnim sezonem grono uczestników powiększyło się o dwie ekipy. Już w poprzednich czterech latach w PLFA, oprócz rywalizacji w odmianie 11-osobowej, toczyły się też zmagania w wersji ośmioosobowej. Tym razem po raz pierwszy w historii w tej grupie znalazła się drużyna spoza Polski - Kaliningrad Amber Hawks. Defensywny liniowy i jednocześnie wiceprezes Warsaw Eagles Marek Włodarczyk zwrócił uwagę, że fachowcy poziom Topligi określają jako druga, trzecia dywizja futbolu college'owego w USA. - To całkiem nieźle jak na ligę, która istnieje dopiero 10. sezon - zauważył. Zdaniem jego klubowego kolegi oraz dyrektora ds. rozwoju i nowych klubów PLFA Marcina Łojewskiego trudno ocenić poziom rozgrywek, bowiem polskie zespoły rzadko mają okazję zmierzyć się z ekipami z innych krajów. - Mamy widownię na meczach finałowych podobną jak na mistrzostwach świata czy mistrzostwach Europy, także pod katem organizacyjnym jest naprawdę super. Jeśli chodzi o poziom sportowy, to potrzeba byłoby paru lat regularnych spotkań z klubami z Europy, żeby móc się w ogóle porównać i odnieść się do tego, czy jesteśmy lepsi, gorsi, czy podobni - powiedział . Według niego od kilku lat stałymi faworytami w walce o mistrzostwo Polski są broniący w tym sezonie tytułu Seahawks Gdynia, Warsaw Eagles i Panthers Wrocław. - Moim prywatnym "czarnym koniem", jeśli chodzi o nawiązanie walki o strefę medalową, są Lowlanders Białystok - podkreślił Łojewski, który także sędziuje mecze futbolu amerykańskiego. Włodarczyk nie ukrywa, że jego i kolegów interesuje wyłącznie triumf w Toplidze. - Na każdy sezon cel Warsaw Eagles jest taki sam, czyli mierzymy w mistrzostwo - zadeklarował wiceprezes "Orłów", które najlepsze w kraju były w 2006 i 2008 roku. Jak dodał, szczególną atmosferę mają co roku pojedynki z wrocławianami, którzy należą do najbardziej wymagających przeciwników. Na inaugurację nowego sezonu w sobotę jego klub zmierzy się z Warsaw Sharks. - Na derby Warszawy zawsze przychodzi dużo kibiców. To mecze z dodatkowym podtekstem. Dwie drużyny stołeczne walczą o to, kto jest najlepszy w mieście. To nawet nie chodzi o to, jak wypadną w lidze, tylko kto najlepiej się pokaże, jeśli chodzi o stolicę - uzasadnił Włodarczyk. Jego przygoda z futbolem zaczęła się od fascynacji filmami i serialami amerykańskimi. Wcześniej - jak większość kolegów - próbował sił w innym sporcie. W jego wypadku była to koszykówka. - Mieliśmy chłopaków, którzy grali w rugby, zapaśników czy siatkarzy. Każdy szukał czegoś więcej i futbol był tym czymś więce - zaznaczył. Jak dodał, w Polsce liga jest półamatorska i - nie licząc obcokrajowców - zawodnicy grają głównie z pasji i z zamiłowania do tego sportu. Godząc treningi z codziennymi obowiązkami, takimi jak praca czy szkoła. Łojewski zainteresowanie tym sportem zawdzięcza... Michaelowi Jacksonowi. - Dawno, dawno temu, jak TVP transmitowała finał ligi NFL - Super Bowl, to czekałem przyznam szczerze na koncert Jacksona, który miał być w przerwie. Jak obejrzałem to, co było przed przerwą, to "wpadłem po uszy" - przyznał kopacz "Orłów". Na treningach z kolegami spotyka się trzy-cztery razy w tygodniu. - Jeszcze upycha się gdzie bądź siłownię, bieganie i inne formy przygotowania - wyliczał. Stęszewski cieszy się, że coraz bardziej świadoma jest publiczność przychodząca na mecze ligowe w Polsce. Włodarczyk na wsparcie najbliższych może liczyć na każdym spotkaniu. Pojawiają się na trybunach niezależnie od pogody. - Znają się na przepisach. Potrafią nawet rzucić sędziom cierpkie słowa, jeśli ci zrobią coś nie tak - dodał z uśmiechem. Co roku głównym punktem sezonu jest finał, który w latach 2012-13 był rozgrywany na Stadionie Narodowym w Warszawie. Szef PLFA ma nadzieję, że podobnym zainteresowaniem cieszyć się będą mecze reprezentacji Polski. - Nasz duży, można powiedzieć średnioterminowy projekt, to The World Games, czyli Igrzyska Sportów Nieolimpijskich w 2017 roku we Wrocławiu. Mamy zaplanowane w tym roku dwa mecze towarzyskie, pewnie jeszcze eliminacje, a w przyszłym mistrzostwa Europy, prawdopodobnie grupy B - wyliczał.