Justyna Kowalczyk Mistrzyni olimpijska z Soczi po depresji i skróceniu okresu przygotowawczego sezon 2014/15 w Pucharze Świata traktowała ulgowo. Zapewniała jednak, że do Falun przyjedzie przygotowana. Na mistrzostwach świata zaczęło się od bardzo dobrego występu w sprincie techniką klasyczną, gdzie do medalu zabrakło Kowalczyk tylko pół sekundy, a o braku krążka przesądziły błędy na pierwszych metrach. W sprincie drużynowym Justyna wraz z Sylwią Jaśkowiec pokazały klasę, sięgając po brązowy medal MŚ. Dodać do tego trzeba także piąte miejsce polskiej sztafety z udziałem Kowalczyk - to najlepsza lokata polskiej drużyny od igrzysk w 1968 roku. Justyna Kowalczyk w lutym ogłosiła, że nie kończy kariery i będzie się ścigać co najmniej do igrzysk olimpijskich w 2018 roku. Sylwia Jaśkowiec Sylwia Jaśkowiec od niedawna trenuje w ekipie Justyny Kowalczyk z Aleksandrem Wierietielnym i są efekty. Na mistrzostwach w Falun nasza zawodniczka sięgnęła wraz z Kowalczyk po brązowy medal w sprincie drużynowym techniką dowolną. Radości nie było końca. To pierwszy medal 29-letniej zawodniczki w poważnej seniorskiej imprezie. Jaśkowiec zaliczyła też bardzo dobry występ w sztafecie 4x5 km, co zaowocowało jej piątym miejscem na mistrzostwach świata. Zawodniczka, która w 2010 roku musiała walczyć o zdrowie po wypadku podczas treningu, teraz staje się objawieniem biegów narciarskich. Pochwały otrzymuje nie tylko w naszym kraju. Michał Szyba "Biało-czerwoni" wyczekali niemal do końcowej syreny, by oddać rzut, który dał im prawo walki w dogrywce. Mowa oczywiście o kapitalnej bramce Michała Szyby w meczu z Hiszpanią o brązowy medal mistrzostw świata piłkarzy ręcznych w Katarze. Szyba został objawieniem meczu i turnieju, choć we wcześniejszych spotkaniach nie grał za dużo. Trener Michael Biegler wiedział, kiedy na niego postawić. W wygranym 29-28 meczu o brąz Szyba zdobył osiem bramek, prowadząc polską ekipę do medalu. - To jeszcze do mnie nie dociera. To najpiękniejszy dzień w moim życiu - powiedział. Kamila Lićwinko - Nie celowałam specjalnie w rekord Polski, chciałam po prostu oddawać dziś dobre skoki - niczym nasi skoczkowie narciarscy mówiła Kamila Lićwinko po ustanowieniu rekordu Polski w skoku wzwyż. Nasza zawodniczka wynikiem 2,02 m poprawiła swój własny rekord kraju. - Forma rośnie - powiedziała 29-letnia Lićwinko. Jej rezultat, osiągnięty podczas halowych mistrzostw Polski, to najlepszy tegoroczny wynik na świecie w tej konkurencji. Lićwinko błyszczała już w poprzednim miesiącu, co zaowocowało w lutym wybraniem jej przez European Athletics na lekkoatletkę stycznia. Grzegorz Krychowiak Grzegorz Krychowiak w minionym roku zasilił hiszpański zespół Sevilla FC i od razu stał się jednym z ulubieńców kibiców. 25-letni piłkarz zwykle nie zawodzi trenera, kolegów z drużyny i fanów. W lutym swoją dobrą grę podkreślił bramkami. Krychowiak popisał się między innymi pięknym strzałem z 25 metrów w wygranym 2-1 spotkaniu z Getafe. Tydzień później reprezentant Polski strzelił kolejną bramkę, a jego zespół pokonał 3-0 Cordobę. Tego drugiego meczu Krychowiak jednak nie dokończył, z powodu czerwonej kartki za ostry faul. "Zdecydowanie będę tego niedługo żałował, ale jeśli liczę poprawnie, to w tym roku strzeliłem dwa razy więcej goli niż Robert Lewandowski" - napisał wówczas na Instagramie Krychowiak. Obudził tym "Lewego", który zaczął trafiać dla Bayernu. Jan Ziobro 23-letni skoczek miał już różne okresy w swojej karierze. Rok temu wygrał swój pierwszy konkurs Pucharu Świata, by po dwunastu miesiącach myśleć o zakończeniu kariery i, jak sam mówił, powrocie na stolarnię. Ziobro bieżącego sezonu nie może zaliczyć do udanych, choć na mistrzostwach świata nie zawiódł. Podczas konkursu na skoczni normalnej zajął ósme miejsce - był zdecydowanie najlepszym z "Biało-czerwonych". Zabrakło go w konkursie na dużej skoczni, bo taką decyzję podjął trener Łukasz Kruczek, zasłaniając się obserwacją treningów. Kruczek raczej się pomylił, co udowodnił Ziobro w drugim skoku konkursu drużynowego. Kamil Stoch Po konkursach indywidualnych na dwukrotnym mistrzu olimpijskim wielu nie zostawiało suchej nitki. Na małej skoczni MŚ w Falun Stoch podzielił 17. miejsce z Klimkiem Murańką.Niewiele lepiej było na dużym obiekcie, gdzie nasz mistrz zajął 12. lokatę.Wszyscy zachodzili w głowę, co się dzieje? I wszyscy dostali odpowiedź w konkursie drużynowym, gdy skoczek z Zębu poszybował na 129,5 m w I serii i na 126 m w II serii. To były skoki prawdziwego lidera, który poprowadził naszą drużynę po drugi w historii medal MŚ. - Wszyscy, zresztą my też, czekaliśmy na superwynik i żeby wyjechać z Falun z nagrodą, która sporo waży - powiedział Kamil z brązowym medalem na szyi.