Po wtorkowych meczach mamy już pewność, że Portland Trail Blazers zagrają w play-off, a Orlando Magic i Atlanta Hawks nie zmienią przed nimi swojej pozycji w tabeli konferencji wschodniej. W meczach środowych mogą zdecydować się losy kolejnych drużyn. Zapraszam na zapowiedź tych meczów. Charlotte Bobcats (32-45) - Orlando Magic (49-29) Dla Bobcats jest to mecz ostatniej szansy. Kolejne będą, o ile wygrają ten, a Indiana Pacers będzie przegrywać swoje. Gracze z Charlotte bowiem nie mają już miejsca na choćby jedną pomyłkę. Muszą wygrać wszystkie mecze do końca sezonu i liczyć na serię porażek graczy z Indianapolis. Na ich przeszkodzie staną jednak od razu gracze Orlando Magic, którzy co prawda nie zmienią już swojej pozycji przed rozgrywkami play-off na wschodzie, ale trudno sobie wyobrazić, żeby zagrali rezerwowym składem. Stan van Gundy już w poprzednich latach nas przyzwyczaił, że nie dawał odpoczywać swoim najlepszym zawodnikom aż do ostatniego meczu sezonu regularnego, a w nim i tak dawał im pograć po kilka lub kilkanaście minut. Bobcats natomiast są nękani kontuzjami. Lista zawodników niezdolnych do gry jest bardzo długa. DeSagana Diop, Eduardo Najera i Joel Przybilla nie zagrają już w tym sezonie. Stephen Jackson nie zagrał w ostatnich trzech spotkaniach i istnieje duże prawdopodobieństwo, że tez nie zagra już w tym sezonie. Brakowało też będzie Tyrusa Thomasa i Shauna Livingstona. Jak w takiej sytuacji poradzić sobie z szukającymi odpowiedniej formy Magic? Indiana Pacers (35-43) - Washington Wizards (21-56) Indiana Pacers mogą tym meczem zapewnić sobie awans do play-off. Wystarczy wygrać z Washington Wizards i dalsza gra stanie się faktem. Drużyna ze stolicy USA ma najgorszy bilans meczów wyjazdowych w lidze (3-35), ale wygrała ostatnie trzy spotkania. Wyraźnie zaczyna funkcjonować chemia między młodymi zawodnikami tej drużyny. Czwórka John Wall - Jordan Crawford - JaVale McGee - Andray Blatche zdobyła we wtorkowym meczu łącznie 87 punktów i widać, że wspólna gra zaczyna im sprawiać przyjemność. Mimo wszystko Pacers powinni być tak bardzo zdeterminowani, że zapewne wygrają ten mecz i zakończą swoje zmartwienia co do awansu do dalszych gier. Philadelphia 76ers (40-38) - New York Knicks (39-38) W Filadelfii w środę nie będzie braterskiej miłości, tylko twarda walka o szóste miejsce w konferencji wschodniej. Na pewno nie zakończy się ona na tym meczu, bo niezależnie od wyniku obie drużyny będą mogły nadrobić do końca sezonu ewentualną porażkę. Jednak z psychologicznego punktu widzenia zwycięstwo może dać dużą przewagę mentalną jednej z ekip. Sixers zagrają bez Lou Williamsa i z kontuzjowanym Eltonem Brandem, który według informacji podawanych przez New York Times od miesiąca gra ze złamaną dłonią. Knicks natomiast są w pełni zdrowia i we wtorek odnieśli zwycięstwo nad Toronto Raptors, rzucając rekordowe dla siebie 78 punktów w jednej połowie meczu. Mecz zapowiada się niezwykle emocjonująco. Miami Heat (54-23) - Milwaukee Bucks (31-46) Będzie to mecz z gatunku takich, w którym jedna drużyna musi, a druga może. Miami Heat muszą wygrać to spotkanie, żeby walczyć o przewagę parkietu nad Boston Celtics i Los Angeles Lakers w ewentualnym finale NBA. Dlatego każde zwycięstwo jest dla nich niezwykle ważne. O ile do przegonienia Lakers wystarczy mieć taki bilans jak oni, bo Heat wygrali oba bezpośrednie mecze w tym sezonie, to od Celtics muszą mieć lepszy bilans, gdyż w bezpośrednich meczach są gorsi. Zadanie w meczu z Bucks może im utrudnić brak Dwyane'a Wade'a, który opuścił środowy poranny trening z powodu kontuzji uda. Jego występ stoi pod znakiem zapytania. Bucks z kolei mają czysto matematyczne szanse na dogonienie Pacers, ale praktycznie rzecz biorąc te szanse są zerowe. Prawdopodobnie zostaną one ostatecznie przekreślone w meczu z Heat. New Orleans Hornets (44-33) - Houston Rockets (41-37) New Orleans Hornets są od pewnego czasu gonieni w tabeli konferencji zachodniej przez Houston Rockets. I właśnie w tym spotkaniu mogą ostatecznie zamknąć listę drużyn, które awansują do playoffs. Wystarczy tylko wygrać z Rockets. Ci są jednak mocno podrażnieni po wtorkowej porażce z Sacramento Kings i na pewno nie złożą łatwo broni. Ciekawie zapowiada się pojedynek rozgrywających obu drużyn - Chrisa Paula z Hornets i Kyle'a Lowry z Rockets. Obaj są ostatnio w wysokiej formie i ich pojedynki mogą być okrasą tego spotkania. Dallas Mavericks (53-24) - Denver Nuggets (47-30) Obie drużyny potrzebuję zwycięstw. Mavericks, żeby się odbić po trzech porażkach z rzędu, a Nuggets, żeby uciec przed Portland Trail Blazers. Jednocześnie wygrana graczy z Kolorado może być o tyle ważna, że zwiększy szanse graczy z Oklahomy na dogonienie Mavericks. Gdyby im się to udało, to w pierwszej rundzie Mavericks trafiliby na Nuggets, a wygrana w ostatnim meczu przed playoffs na pewno miałaby duże znaczenie psychologiczne dla nich. Mavs mogą przystąpić do tego meczu osłabieni brakiem Jasona Kidda, którego odpoczynek zapowiadał ostatnio trener Rick Carlisle. Najważniejsza jest dla niego świeżość Kidda w playoffs i nie ma się co mu dziwić. Pozostałe mecze środowe: Minnesota Timberwolves (17-61) - Phoenix Suns (37-40) Toronto Raptors (21-56) - Cleveland Cavaliers (16-61) Oklahoma City Thunder (51-26) - Los Angeles Clippers (31-47) San Antonio Spurs (59-19) - Sacramento Kings (23-54) Golden State Warriors (34-44) - Los Angeles Lakers (55-22) Więcej o NBA na blogu Piotra Zarychty ' zkrainynba.blog.interia.pl