Trener Gertjan Verbeek nie będzie mógł liczyć m.in. Rona Vlaara, Sergingo Greene'a i Diego Biseswara, który co prawda wyleczył już kontuzję kolana, ale jest za wcześnie, by pojawił się na boisku. Po ostatnim meczu ligowym wypadł ze składu również doświadczony obrońca, występujący również nieraz jako defensywny pomocnik, Kevin Hofland, który wróci do gry dopiero w nowym roku. Wszystko wskazuje na to, że szkoleniowiec Feyenoordu pozwoli również odpocząć kapitanowi zespołu Giovannimu van Bronckhorstowi. 86-krotny reprezentant Holandii w sobotnim spotkaniu z AZ Alkmaar doznał urazu głowy, założono mu szwy i choć wznowił już treningi, to zapewne nie zaryzykuje odnowienia kontuzji przed prestiżowym meczem ligowym z PSV Eindhoven. Według holenderskich mediów, przeciw Lechowi nie zagra również Belg Timothy Derijck, który w przerwie zimowej ma odejść do Club Bruges i nikt nie zaryzykuje ewentualnej kontuzji w meczu, który dla Feyenoordu nie ma żadnego, poza prestiżowym, znaczenia. Ekipa ze stadionu De Kuip przegrała trzy dotychczasowe spotkania w fazie grupowej i nie ma już żadnych szans na awans do 1/16 finału. Lech natomiast ma nie tylko nadzieje na grę w kolejnej rundzie Pucharu UEFA, ale może również wpisać się na stałe do historii klubu z Rotterdamu. Konieczne jest do tego zwycięstwo, które stanowiłoby zarazem czwartą z rzędu porażkę Feyenoordu na międzynarodowej arenie. Tak złej passy ta drużyna nie miała jeszcze nigdy. Do tej pory Feyenoordowi przytrafiały się trzy porażki z rzędu. Poprzednio w sezonie 2004/05, kiedy przegrał ostatni mecz fazy grupowej z FC Basel (0:1) oraz dwa spotkania w 1/16 finału ze Sportingiem Lizbona (po 1:2). Wcześniej w sezonie 2002/03 w Lidze Mistrzów holenderski zespół przegrał trzy ostatnie spotkania w fazie grupowej, kolejno z Dynamem Kijów (0:2), Juventusem Turyn (0:2) i Newcastle United (2:3). Ostatni trening przed meczem z Lechem gracze Feyenoordu odbyli we wtorek przed południem.