- Pojechałem do Szeged jako mistrz Europy, wróciłem jako mistrz świata. Duży sukces, który jednak mnie nie zmienia. Nadal muszę ciężko pracować. Za rok igrzyska olimpijskie, na których zamierzam powalczyć o złoty medal. Nie rzucam słów na wiatr - powiedział we wtorek Siemionowski na konferencji prasowej w Bydgoszczy. Podczas konferencji prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski i wiceprezydent Sebastian Chmara uhonorowali Siemionowskiego listem gratulacyjnym i nagrodą pieniężną. Siemionowski przyznał, że finałowy wyścig na mistrzostwach świata od startu do mety przebiegał po jego myśli. - Udało mi się zachować zimną głowę i gorące serce do walki. Jestem jednym z cięższych zawodników, tak że trudno mi wyrwać łódkę na pierwszych metrach po starcie, ale już po 40-50 metrach prowadzę lub jestem w szpicy stawki i z każdym metrem jest coraz lepiej. Tak było i tym razem. Na mecie obejrzałem się w lewo i zobaczyłem, że jestem pierwszy. Eksplozja radości. Nie ma nic fajniejszego jak wygrywać, zdobywać medale - mówił mistrz świata. Siemionowski powiedział, że od pewno czasu używa produkowanego w Kanadzie wiosła o większym i twardszym piórze, które wymaga dysponowania dużą siłą. Zaznaczył, że wielu czołowych zawodników polskich próbowało używać takich wioseł, ale bez powodzenia i teraz tylko on z nich korzysta. Dodał, że widział za granicą, że zawodnicy używają wioseł o większych piórach od standardowych, ale nie tak dużymi jak jego. - Mam wiosła z największymi piórami, większych już nie ma. Nazywają się zresztą supermen. Próbowałem z nimi sześć miesięcy aż organizm się przystosował. Zamówiłem sobie jeszcze dwa takie wiosła, ale o jeszcze bardziej utwardzonych piórach. Jedno już przyszło. Próbowałem je wygiąć, ale nawet nie drgnęło. Normalne pióra można wyginać, a nawet złamać - podkreślił zawodnik Zawiszy Bydgoszcz. Mistrz świata poinformował, że w tym roku ma jeszcze zaplanowane dwa starty - test przedolimpijski w Londynie i pokazowe zawody w Niemczech. "Później tydzień lub półtora tygodnia przerwy i jeszcze we wrześniu zacznę przygotowania do sezonu olimpijskiego. Prawdopodobnie do grudnia będę w Bydgoszczy, a potem wyjazd w góry i gdzieś za granicę na rozpływanie" - mówił. Siemionowski zapewnił, że jeszcze drzemią w nim rezerwy, a dzięki ćwiczeniom chce poprawić siłę i wytrzymałość. - Chodzi o to, żeby na ostatnich 50 metrach biegu mocno pójść do przodu - dodał. Siemionowski pochodzi z Mrągowa. Do kajakarstwa trafił w ślad za uprawiającymi tę dyscyplinę dwoma kuzynkami i kuzynem. Pierwszym jego trenerem był Andrzej Matysiak, który prowadził go w latach 2000-2007. W 2008 przeniósł się do Zawiszy Bydgoszcz, ćwiczy pod okiem Mariusza Słowińskiego, który do lutego tego roku jest też trenerem kadry narodowej. Po przyjściu do Zawiszy wstąpił do wojska, jest szeregowym, ale po sukcesie w Szeged ma obiecany awans na starszego szeregowego. - Zaczynając pracę z Piotrem założyliśmy sobie, że chcemy wygrywać i być najlepsi. Udało się na mistrzostwach Europy, udało się na mistrzostwach świata. Zrobimy wszystko, aby być najlepszymi na igrzyskach. Jak będzie efekt zobaczymy za niespełna rok - powiedział trener Słowiński. Podkreślił, że wiara w to co się robi i determinacja w walce z napotykanymi przeciwnościami jest drogą do sukcesu. - eraz Piotr jest mistrzem Europy i świata, ale nie wszystko jest kolorowe. Nikt nie widzi tego trudu, jaki wkładamy. Przygotujemy plan na kolejny rok. Zrobimy wszytko, żeby zwyciężyć w Londynie - dodał szkoleniowiec Siemionowskiego. W czasie piątkowej konferencji wraz z Siemionowskim uhonorowanie zostali pozostali bydgoscy medaliści z Szeged, zawodnicy UKS Kopernik Bydgoszcz Beata Mikołajczyk (srebro, K1 200 m), Magdalena Krukowska (srebro, K2 200 m) i Dawid Putto (brąz, K2 500). Nie zapomniano też o trenerach Słowińskim (Zawisza) i Wiesławie Rakowskim (UKS Kopernik). Medalistom pogratulował też obecny na konferencji prezes Polskiego Związku Kajakowego Józef Bejnarowicz.