"Liczyłem na to, że karierę piłkarską zakończę w Lechu Poznań i do tego z mistrzowską koroną na głowie. Całe moje dotychczasowe życie toczyło się bowiem w niebiesko-białych barwach. Pomimo mojej szczerej chęci gry i pracy dla "Kolejorza", życie napisało inny scenariusz." "(...) jestem i całe życie będę dumny, że mogłem zagrać z orzełkiem na piersi. (...) Mam co opowiadać moim dzieciom oraz kibicom, bo przecież naprawdę niewielu polskich zawodników mogło grać przeciwko aktualnym mistrzom świata..." "Podpisanie kontraktu z Herthą Berlin nastąpiło w poniedziałek 7 grudnia 1998 roku. (...) Mecz z HSV Hamburg odbył się 11 grudnia przy temperaturze -10 stopni Celsjusza, na stadionie (...) z podgrzewaną murawą. Wygraliśmy 4:0, a ja strzeliłem pierwszą bramkę, co było niezłym debiutem i pozwoliło niemieckim działaczom spokojnie zasnąć w poczuciu trafionej inwestycji." "Zostałem więc wypożyczony do Wronek na rok i podpisałem swój pierwszy, poważny kontrakt. (...) Atmosfera wokół klubu początkowo była niezła. Jednak w miarę upływu czasu pojawiało się w nim coraz więcej zawodników "z zewnątrz". Z czasem więc kibice przestawali utożsamiać się z drużyną. (...) Do tego doszła narastająca frustracja, wówczas związana z zarobkami piłkarzy, bo oto pracownicy Amiki zarabiający wówczas po 700 zł pracowali na kontrakty swoich nowych pupili warte kilkadziesiąt tysięcy złotych!" *** Kolejne fragmenty książki "Piotr Reiss - Spowiedź piłkarza" już wkrótce. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szczegółowe informacje o książce Piotra Reissa